Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88005

przez ~estec ·
| Do ulubionych
Na podstawie: https://piekielni.pl/87993

Na podstawie swoich życiowych doświadczeń uważam, że nabijanie się z ludzi otyłych (o ile nie są otyli nie ze swojej winy, tylko np. z powodu choroby czy terapii hormonalnych) nie jest takie do końca złe.

W gimnazjum miałem nadwagę. Do pracy nad swoją sylwetką zmotywowały mnie drwiny kolegów podczas przebierania się w szatni przed w-fem i teksty w stylu: "Bartuś ma lepsze cycki niż połowa dziewczyn z klasy hue hue".

Wziąłem się za siebie i do technikum poszedłem już z może nie rewelacyjną, ale dobrą, nieco umięśnioną sylwetką. Nie było drwin kolegów, koleżanki patrzyły inaczej. Przyzwoitą sylwetkę trzymałem do końca studiów. Potem nadszedł kolejny kryzys- po studiach dostałem prace biurową, kupiłem swoje auto. Na studiach dojeżdżałem autobusami i robiłem ok. 5 km. dziennie (z domu na przystanek, z przystanku na uczelnię, i w drugą stronę). Siedzący tryb życia i brak ruchu zrobiły swoje- upasłem się.

Opamiętałem się dopiero kiedy obejrzałem zdjęcia z wypadu na Mazury. Od września poszedłem na odpowiadające mi zajęcia sportowe, zwróciłem większą uwagę na to, co jem, i znowu wypracowałem przyzwoitą sylwetkę.

Od tamtej pory staram się kontrolować swoje odbicie w lustrze. Doceniam to, kiedy bez zadyszki wchodzę na drugie piętro, lub bez problemu kupuję ciuchy. Kiedy widzę, że jest coś nie tak, to mówię sobie: "Bartuś, mniej fast foodów, więcej ruchu"

I tu dochodzimy do sedna- najbardziej drażnią mnie głosy mamy i ciotek "Przecież jesteś szczupły..."
- Bartuś, tak mało zjadłeś, zjedz jeszcze.
- Nie dziękuję, już się najadałem.
- No jedz, przecież szczupły...
I głos mojej mamy z boku: "On i w domu tak mało je..."

Czyli co, skoro jestem szczupły (chociaż moim zdaniem nie jestem- po prostu nie mam nadwagi) to mam jeść tyle, aby się upaść, a potem męczyć ze zrzuceniem dodatkowych kilogramów? Niestety- kilogramy idą łatwo tylko w jedną stronę, wiem cos o tym.

Najbardziej drażni mnie z tą gadką jedna ciocia, i już nie raz miałem na końcu języka "To co, mam się spaść jak Mariusz (jej syn) i potem narzekać, że mnie kręgosłup boli?"
Mariusz ma znaczną nadwagę i od 2 czy 3 lat co jakiś czas narzeka na ból kręgosłupa. Niby próbuje się odchudzać, ale jest to dosyć komiczne. Na przykład: Mariusz ogranicza węglowodany, więc nie je chleba. To nic, że zje na kolację cały garnek bigosu- ważne, że bez chleba. A potem siądzie przed tv z browarkiem w ręku.

Tak więc zgadzam się z koleżanką opisującą historię wspomnianą na początku- sylwetka to bardzo drażliwy temat.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 101 (135)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…