Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88025

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wybiegłam dzisiaj z młodszym na szybkie zakupy w warzywniaku. Idę sobie placem, który pełni rolę rynku i widzę prawie biegnącego faceta z, na oko, czterolatkiem i psa (beagla, mam identycznego, tylko sukę). Facet zawołał raz na psa, ale generalnie średnio zwracał na niego uwagę (tak, pies był luzem). W pewnym momencie pies zaczyna defekować - facet grubo przed nim. Wołam więc za nim, czy to jego pies, odkrzykuje, że tak i że właśnie idzie po worek, żeby sprzątnąć. I wtedy powiedziałam dwa słowa - „no właśnie…” i chciałam dokończyć, że chętnie pożyczę mu kupoworek, bo mam ich pełno w każdej kieszeni, torebce i wózku dziecięcym, a on zaczął się na mnie drzeć, że co no właśnie?! Mam się zająć pchaniem wózka, a nie jemu zwracać uwagę.

Raz - puszczanie psa luzem w centrum miasta jest nad wyraz nieodpowiedzialne, co już niedawno zostało na Piekielnych dokładnie omówione i się rozwodzić już nie będę, ale kurde! i tu dwa - jak można iść na spacer z psem bez kupoworka? Wczoraj chowałam do szafy zimowe kurtki - i ja, i mąż mieliśmy po kieszeniach poupychanych z dziesięć.

rynek

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (125)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…