Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88029

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w branży rolno-ogrodniczej w UK.

Podobno na Wyspach Brytyjskich teraz ciężko o pracę. Ludzie potracili zatrudnienie w związku z pandemią, niektórzy z powodu Brexitu. No właśnie - podobno...

Od pewnego czasu zakład, w którym pracuję poszukuje dwóch pracowników. Jednego na sezon, a drugiego na stałe. Nie muszą mieć wykształcenia kierunkowego (chętnie przyuczymy), wymagana jest siła fizyczna i zainteresowanie ogrodnictwem i hodowlą roślin. Płaca powyżej minimum + premie. Wystawiliśmy ogłoszenia na miejscowych portalach oraz korzystamy z pomocy agencji pracy. I co? I jajco!

Oto jakie "kwiatuszki" nam się do tej pory trafiły:

1. Pakistańczyk, imienia nie zdążyliśmy poznać. Popracował łącznie trzy dni, podczas których głównie zajmował się łażeniem za wszystkimi, pracującymi w zakładzie kobietami. Doniczek (plastikowych lekkich) nie przyniesie, bo go palec boli, ziemi w workach nie przywiezie (na specjalnym wózku), bo nie lubi. Robotę rzucił, bo za ciężka.

2. Portugalczyk Luciano. Jego główną bolączką było to, że główną przełożoną była kobieta, a on poleceń od kobiety przyjmował nie będzie, bo to uwłaczające. Po tygodniu przestał się pojawiać.

3. Polak, pan Miecio. Sympatyczny, nie dało się go nie lubić. Może trochę za często wygłaszał teorie, że skoro jestem Polką i pracuję na dobrym stanowisku, to znaczy, że musiałam się dobrze z szefostwem (szefem?) "ustawić". Kariera pana Miecia skończyła się w momencie gdy pewnego dnia, przybył do pracy nawalony jak messershmitt.

4. Kolejny Polak, typowy Seba. Również uważał, że musiałam dobrze "dać się ustawić", bo to przecież niemożliwe, żeby Polka wśród Anglików pracowała i była traktowana na równi z nimi. Podczas pracy głównie narzekał, że reszta chłopaków go strasznie gnębi (buntowali się gdy co chwila robił sobie przerwę na fajka). Przestał się pojawiać gdyż zwinęła go policja, podobno był poszukiwany w Polsce. Szef się cieszył, że nie zwinęli go z pracy, bo wieś miałaby o czym gadać na całe lata.

5. Anglik Luis. Myśleliśmy, że w końcu dobrze trafiliśmy. Sympatyczny, ciężko pracujący, można było z nim pożartować. Sielanka skończyła się gdy poczynił w moim kierunku pewne awanse, dostał kosza, więc obraził się i z dnia na dzień, bez uprzedzenia przestał przychodzić do pracy.

Zaczęliśmy już robić rankingi najdziwniejszych kandydatów, a ja nie mogę się doczekać kto przybędzie na tydzień próbny w poniedziałek. Jak to klasyk mawiał "W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem"...

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (205)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…