Jestem motorniczym.
Obsługuję przystanek zlokalizowany przy skrzyżowaniu jednopasmowej, dwukierunkowej jezdni z torowiskiem. Ruch jest tu kierowany sygnalizacją. Jezdnia jest zakorkowana w jednym z kierunków, ale na szczęście kierowcy mniej więcej starają się nie zastawiać torowiska. Widzę, że niedługo zmieni się sygnał, więc zamykam drzwi i podjeżdżam powoli bliżej skrzyżowania. Sygnał się zmienia, dostaję "zielone", torowisko niezastawione, mam przejazd, super. Profilaktycznie daję krótki sygnał dzwonkiem i ruszam.
I zatrzymuję się.
Jeden z kierowców uznał, że koniecznie musi podjechać te parę metrów do przodu (na czerwonym, przypominam, a miał sygnalizator w polu widzenia) i zatrzymał się na samym środku torowiska. Auto za nim bezmyślnie podjechało mu do zderzaka, a przed nim korek - nie ma miejsca, by gdziekolwiek zjechać.
W ten sposób mój tramwaj zyskał dwie minuty opóźnienia, bo musiałam czekać do kolejnej zmiany świateł.
Obsługuję przystanek zlokalizowany przy skrzyżowaniu jednopasmowej, dwukierunkowej jezdni z torowiskiem. Ruch jest tu kierowany sygnalizacją. Jezdnia jest zakorkowana w jednym z kierunków, ale na szczęście kierowcy mniej więcej starają się nie zastawiać torowiska. Widzę, że niedługo zmieni się sygnał, więc zamykam drzwi i podjeżdżam powoli bliżej skrzyżowania. Sygnał się zmienia, dostaję "zielone", torowisko niezastawione, mam przejazd, super. Profilaktycznie daję krótki sygnał dzwonkiem i ruszam.
I zatrzymuję się.
Jeden z kierowców uznał, że koniecznie musi podjechać te parę metrów do przodu (na czerwonym, przypominam, a miał sygnalizator w polu widzenia) i zatrzymał się na samym środku torowiska. Auto za nim bezmyślnie podjechało mu do zderzaka, a przed nim korek - nie ma miejsca, by gdziekolwiek zjechać.
W ten sposób mój tramwaj zyskał dwie minuty opóźnienia, bo musiałam czekać do kolejnej zmiany świateł.
Ocena:
153
(161)
Komentarze