Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88074

przez ~heyyyy ·
| Do ulubionych
Nie chcę wywoływać wielkiej awantury, ale do szału doprowadza mnie część znajomych. Chodzi mianowicie o maseczki i pandemię. Od razu zaznaczam, nie uważam, że to "plandemia", w szpitalach leżą statyści, a szczepionki zawierają chipy 5G. Jestem po pierwszej dawce szczepionki, tam, gdzie jest to wymagane, noszę maskę. Myślę, że podchodzę do sprawy dość racjonalnie, jednak wczoraj, podczas przypadkowego spotkania ze znajomą ze studiów, zostałam zwyzywana od morderczyń i potworów.
Dlaczego?

Otóż śmiałam ściągnąć maseczkę wysiadając z autobusu. Dodam, że nie wysiadłam na ruchliwy chodnik w centrum - żeby dojść z przystanku do mojej pracy trzeba przejść przez park, rzadko kiedy odwiedzany przez kogokolwiek niż pracowników placówki, zwłaszcza o 8 rano.
S. naskoczyła na mnie, dlaczego nie noszę maski - krzycząc oczywiście z odległości około 2 metrów, bo wiadomo zaraza. Próbowałam jej wytłumaczyć, że przecież nie ma obowiązku noszenia masek na dworze (i na całe szczęście), jednak ona stwierdziła, że z szurem i antyszczepionkowcem się nie będzie wdawać w dyskusję. No okej, ja już i tak się śpieszyłam do pracy. Gdyby to był koniec historii to pewnie szybko bym o niej zapomniała. Bynajmniej...

W pracy dziewczyny zaczęły mnie podpytywać, o to, czy znam S., w końcu jeden rocznik, ten sam kierunek. Co się okazało - S. przyszła tego dnia na rozmowę o pracę, jednak nie zrobiła najlepszego wrażenia, kiedy od progu zaczęła dopytywać szefowej, dlaczego tu są ludzie bez maseczek, czy zachowujemy dystans, czy przewiduje ona pracę zdalną. Pracuję w przedszkolu...

Dalszej części rozmowy nie znam, gdyż odbyła się już za zamkniętymi drzwiami.
I o ile, jedna taka sytuacja i jedna znajoma, by mnie tak nie zirytowały, to wśród moich znajomych (głównie na fejsie, ludzi, z którymi studiowałam), widzę coraz większą panikę. Gdy uczelnie zaczęły powoli informować o tzw. hybrydowym nauczaniu od października, zamieszczali oni komentarze, o tym, jak to pandemia się jeszcze nie skończyła, oni wolą zrezygnować ze studiów niż umrzeć, bo ktoś sobie wymyślił stacjonarne! Deklarują też wszędzie, gdzie się da, noszenie maseczek, już na zawsze. I tylko powtarzane jak mantra: chroniąc siebie, chronisz innych!

Wygrać, wygrała chyba jednak moja współlokatorka, która narzekała ostatnio na swojego brata. Co takiego zrobił?
Poszedł na maturę! A jest globalna pandemia! Powinien siedzieć w domu i przeczekać, aż znów będzie bezpiecznie! (czyli nigdy, biorąc pod uwagę, że ona też deklaruje noszenie maseczki do końca życia). Nawet jakby miał mieć teraz rok w plecy, to lepsze to niż ryzykowanie śmiercią rodziców! A w ogóle najlepiej, żeby matur nie było, tylko przyjęcie na studia po ocenach, bo oczywiście nauczanie zdalne, to najlepsze, co kiedykolwiek powstało.

PS. Współlokatorka pracuje zdalnie. Na szczęście przekonałam (okłamałam, przyznaję) ją, że w pracy noszę cały czas maseczkę, dzieciaki też (wtf?) i zachowujemy dystans. Na początku, kiedy dowiedziała się, gdzie pracuję, unikała mnie bowiem, jak ognia. Po 4 miesiącach chyba odpuściła już namawianie mnie na zmianę pracy, "dopóki nie będzie bezpiecznie".

covid

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…