Historia jeszcze bez zakończenia, a mnie już gotuje w środku.
Wystawiłem żony zegarek. Sportowy (do biegania, tudzież innych sportowych dyscyplin). Cena niemała, ale konkurencyjna. Wyceniliśmy go na około 1/3 wartości zakupu.
Wszystko ładnie opisane, obfotografowane. Od razu rozpoczął się ruch w interesie.
Pierwsza pisze pani: chce go na 100%, ale właśnie idzie do pracy i przelew zrobi wieczorem.
Odpisuję: ok, nie ma problemu. Podam dane żony bo to jej własność.
Pani: o to ja mam do żony kilka pytań.
W międzyczasie dwa pytania czy przedmiot jest dostępny. Odpowiadam, że zarezerwowany do wieczora. Klienci rezygnują.
Przekierowałem, żona odpowiedziała wszystko gra. Czekamy na wieczór.
Godzina 22:00 pisze kolejna zainteresowana osoba. Więc zapytuję panią "Na 100% biorę", czy finalizujemy sprzedaż. Odczytała, cisza. Do dzisiaj.
Rano kolejne oferty kupna.
Tym razem pan z mojego miasta.
"Bierę na 100 %. Gdzie podjechać?".
Przekierowuję do żony, gość dzwoni. Pierwsze pytanie: ile spuścimy?
Wreszcie dogadują się, pan uprzejmie mówi, że jak się będzie do nas zbliżał, zadzwoni.
W międzyczasie znów dwa zapytania i znowu odpisuję, że rezerwacja. A od kontrahenta cisza w eterze.
Mija parę godzin, wysyłam zapytanie, kiedy możemy się pana szanownego spodziewać, bo fajnie byłoby coś zaplanować. Gość odpisuje: jednak rezygnuję.
Oczywiście napisałem do kolejnego, ale na razie cisza.
Zastanawiam się, czy naprawdę tak ciężko odpisać. Sami introwertycy?
Wystawiłem żony zegarek. Sportowy (do biegania, tudzież innych sportowych dyscyplin). Cena niemała, ale konkurencyjna. Wyceniliśmy go na około 1/3 wartości zakupu.
Wszystko ładnie opisane, obfotografowane. Od razu rozpoczął się ruch w interesie.
Pierwsza pisze pani: chce go na 100%, ale właśnie idzie do pracy i przelew zrobi wieczorem.
Odpisuję: ok, nie ma problemu. Podam dane żony bo to jej własność.
Pani: o to ja mam do żony kilka pytań.
W międzyczasie dwa pytania czy przedmiot jest dostępny. Odpowiadam, że zarezerwowany do wieczora. Klienci rezygnują.
Przekierowałem, żona odpowiedziała wszystko gra. Czekamy na wieczór.
Godzina 22:00 pisze kolejna zainteresowana osoba. Więc zapytuję panią "Na 100% biorę", czy finalizujemy sprzedaż. Odczytała, cisza. Do dzisiaj.
Rano kolejne oferty kupna.
Tym razem pan z mojego miasta.
"Bierę na 100 %. Gdzie podjechać?".
Przekierowuję do żony, gość dzwoni. Pierwsze pytanie: ile spuścimy?
Wreszcie dogadują się, pan uprzejmie mówi, że jak się będzie do nas zbliżał, zadzwoni.
W międzyczasie znów dwa zapytania i znowu odpisuję, że rezerwacja. A od kontrahenta cisza w eterze.
Mija parę godzin, wysyłam zapytanie, kiedy możemy się pana szanownego spodziewać, bo fajnie byłoby coś zaplanować. Gość odpisuje: jednak rezygnuję.
Oczywiście napisałem do kolejnego, ale na razie cisza.
Zastanawiam się, czy naprawdę tak ciężko odpisać. Sami introwertycy?
Ocena:
139
(153)
Komentarze