Na podstawie https://piekielni.pl/88273.
Niedaleko mnie był przystanek autobusowy oraz busowy zwany potocznie "na górce", ponieważ- jak nie trudno się domyślić- zlokalizowany był na wzniesieniu terenu.
Było to o tyle dobre, że z daleka było widać zatrzymujące się na nim busy i autobusy, więc jadąc autem można było w porę zachować szczególną ostrożność, przechodzący z przystanku na drugą stronę ulicy pasażerowie byli widoczni oraz sami mieli dobrą widoczność.
W pewnym momencie przystanek ten zlikwidowano, a pasażerom z mojej części ulicy pozostały 2 alternatywy- albo wysiadać na wcześniejszym przystanku (ok. 2 km wcześniej, dojście przez większość dystansu poboczem, przy ruchliwej drodze poza obszarem zabudowanym- więc odpadało), albo jeden przystanek dalej (jakieś 500 metrów).
Kierowcy, kiedy się poprosiło, zatrzymywali się w miejscu dawnego przystanku "na górce", jednak do czasu. Jeden z nich zatrzymał się na prośbę kobiety 50+, obładowanej siatkami. Zatrzymała go nawet nie policja, tylko jakaś inna służba mundurowa jadąca "po cywilu" i wlepiła mandat 1000 PLN (przynajmniej taką wersję usłyszałem potem od kilku osób, w tym od kierowcy busa).
Wieść szybko się rozeszła, i już żaden kierowca nie chciał ryzykować tak dużej kary.
Te dodatkowe 500 metrów dla młodzieży szkolnej i akademickiej to pikuś, ale dla osób starszych, lub kobiet wracających z pracy z reklamówką pełną ziemniaków na obiad, to już spory wysiłek. A wszystko właśnie przez czyjąś nadgorliwość.
Niedaleko mnie był przystanek autobusowy oraz busowy zwany potocznie "na górce", ponieważ- jak nie trudno się domyślić- zlokalizowany był na wzniesieniu terenu.
Było to o tyle dobre, że z daleka było widać zatrzymujące się na nim busy i autobusy, więc jadąc autem można było w porę zachować szczególną ostrożność, przechodzący z przystanku na drugą stronę ulicy pasażerowie byli widoczni oraz sami mieli dobrą widoczność.
W pewnym momencie przystanek ten zlikwidowano, a pasażerom z mojej części ulicy pozostały 2 alternatywy- albo wysiadać na wcześniejszym przystanku (ok. 2 km wcześniej, dojście przez większość dystansu poboczem, przy ruchliwej drodze poza obszarem zabudowanym- więc odpadało), albo jeden przystanek dalej (jakieś 500 metrów).
Kierowcy, kiedy się poprosiło, zatrzymywali się w miejscu dawnego przystanku "na górce", jednak do czasu. Jeden z nich zatrzymał się na prośbę kobiety 50+, obładowanej siatkami. Zatrzymała go nawet nie policja, tylko jakaś inna służba mundurowa jadąca "po cywilu" i wlepiła mandat 1000 PLN (przynajmniej taką wersję usłyszałem potem od kilku osób, w tym od kierowcy busa).
Wieść szybko się rozeszła, i już żaden kierowca nie chciał ryzykować tak dużej kary.
Te dodatkowe 500 metrów dla młodzieży szkolnej i akademickiej to pikuś, ale dla osób starszych, lub kobiet wracających z pracy z reklamówką pełną ziemniaków na obiad, to już spory wysiłek. A wszystko właśnie przez czyjąś nadgorliwość.
Ocena:
143
(159)
Komentarze