Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88297

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem programistą i mam całkiem dobrą pracę. Ale, że jest dobrze nie oznacza, że nie może być jeszcze lepiej. Dlatego właśnie cały czas przeglądam oferty, wysyłam CV i biorę udział w rekrutacjach. Jak do tej pory nie udało mi się jeszcze trafić na lepszą ofertę niż moja aktualna praca, ale mam zamiar nadal szukać.

Dzisiaj zadzwoniła do mnie rekruterka z pewnej firmy, do której wysłałem CV jakoś pół roku temu.

[Rekruterka]: Witam, dzwonię z firmy X. Pół roku temu wysłał pan do nas swoje CV. Chciałam się dowiedzieć czy nadal jest pan zainteresowany.
[Ja]: Bardzo chętnie odpowiem na to pytanie, ale czy mogłaby mi pani najpierw przybliżyć czym miałbym się zajmować i co mi państwo proponują?
[R]: Ależ proszę pana, wysyła pan CV i nawet nie wie czym zajmuje się nasza firma?
[J]: Niech pani wybaczy, ale miesięcznie wysyłam około 5 CV do różnych firm, a do państwa aplikowałem ponad pół roku temu. Nie jestem w stanie tego spamiętać.
[R]: Ehhh... Wymagamy od pana znajomości języków HTML, CSS i JavaScript. Będzie się pan zajmował tworzeniem interfejsów dla sklepów internetowych.
[J]: Z tego co rozumiem miałbym się zajmować frontendem. Problem jest taki, ze ja jestem bardziej programistą backendowym.
[R]: Z pana CV wynika, że zna pan wszystkie potrzebne technologie.
[J]: Skoro pani tak mówi. Ale tak jeszcze z ciekawości, ile jesteście mi w stanie państwo zaproponować?
[R]: Maksymalnie mogę zaproponować 3500 zł brutto na miesiąc.
[J]: Czy pani sobie ze mnie żartuje? Znalazłem właśnie na mailu ofertę waszej firmy na stanowisko na jakie aplikowałem. Senior full stack developer, widełki 11000 zł do 14000 zł. A pani mi proponuje posadę juniora?
[R]: Przecież sam pan powiedział, że jest pan programistą backendowym. Rozumiem, że nie jest pan zainteresowany?
[J]: Nie, nie jestem. Do usłyszenia.

Druga historia dotyczy oferty pracy na stanowisku kierownik projektu. W wymaganiach komunikatywny język angielski. Po kilku godzinach od wysłania CV zadzwoniła do mnie pani rekruterka. Po upewnieniu się, że mam teraz wystarczająco dużo czasu pani zaczęła rozmowę. I ta sama w sobie piekielna nie była, aż nie doszliśmy do sprawdzenia mojej znajomości języka angielskiego. Pani zadawała bardzo proste pytania a ja sobie odpowiadałem. Ale coś mi nie pasowało. Po pierwsze akcent pani rekruterki był tragiczny. Po drugie rozmowa wyglądała następująco: pytanie, odpowiedź, kolejne pytanie, odpowiedź... Zero nawiązani do moich wypowiedzi, brak dopytywania o szczegóły, nic.

Postanowiłem panią sprawdzić. W połowie odpowiedzi na kolejne pytanie wtrąciłem "A czy pani w ogóle rozumie o czym ja mówię?". Jak możecie się domyślić pani nie zareagowała, więc już do końca rozmowy zamiast odpowiadać na pytania opowiadałem fabułę pewnego odcinka z serialu Chłopaki z baraków. Na sam koniec pani stwierdziła, że mój angielski jest idealny, i że za jakiś czas ktoś się ze mną skontaktuje aby umówić spotkanie z osobą techniczną. Ps. Oferty nie przyjąłem gdyż okazało się, że nie ma opcji abym mógł pracować zdalnie (nie mają infrastruktury wymaganej do pracy zdalnej, a dla jednej osoby nie opłaca im się jej tworzyć).

Ogólnie nie cierpię tych wszystkich "nowoczesnych" technik rekrutacyjnych. Gdy tylko ktoś każe mi szacować ile piłeczek pingpongowych zmieści się do boeinga to zwykle każę mu się puknąć w czoło i proszę o poważne traktowanie. Tym razem jednak technika rekrutacyjna mnie zagięła. To był już trzeci etap rekrutacji na stanowisko kierownika projektu w małej firmie. Rozmowa z prezesem szła w miarę gładko ale do czasu.

[Prezes]: Proszę mnie przekonać, że zabijanie Żydów jest złe.
[Ja]: Słucham...!
[P]: Proszę mnie przekonać, że zabijanie Żydów jest złe...
[J]: Ale... Dlaczego?
[P]: Jak to dlaczego? Będąc kierownikiem projektu będzie pan musiał rozwiązywać różnego rodzaju konflikty i motywować swoje wybory. Proszę sobie wyobrazić, że jestem Hitlerem i przekonać mnie, że postępuję źle. Ja bym nie miał problemu, aby pana przekonać.

No i mnie facet przekonał... Do wyjścia stamtąd jak najszybciej.

I ostatnia historia może nie aż tak piekielna, ale według mnie nawet zabawna. Czyli rekrutacja a'la speed dating. Byłem umówiony na rozmowę rekrutacyjną w pewnej kawiarni. Kilkanaście minut przed ustaloną godziną byłem już na miejscu. Zamówiłem sobie kawę i czekałem. Kilka minut później do kawiarni wpadła pani rekruterka, na szybko się przedstawiła, podała mi jakąś broszurę informacyjną, nakazała się zapoznać z nią i poinformowała, że za kilka minut do mnie podejdzie. W broszurze nie było nic ciekawego, ot informacje o firmie, w której miałem pracować. Nic ponad to co znalazłem w internecie na temat tej firmy. Bardziej mnie interesowało zachowanie pani rekruterki, która to podchodziła po kolei do kolejnych osób, wręczała im broszurę i dawaj do kolejnej osoby. Naliczyłem, że oprócz mnie pani obskoczyła jeszcze kolejne 6 osób. Gdy podeszła do mnie ponownie wywiązał się taki dialog:

[Rekruterka]: Rozumiem, ze zapoznał się pan z broszurą. Ma pan jakieś pytania dotyczące firmy?
[Ja]: Co do firmy nie mam pytań bo już przed rozmową zapoznałem się z jej profilem. Ale mam inne pytanie.
[R]: Słucham.
[J]: Czy pani oprócz mnie rekrutuje jeszcze 6 innych osób?
[R]: A przeszkadza to panu?
[J]: Nie, ale chciałem się dowiedzieć czy to jakaś nowa technika? Pierwszy raz biorę udział w takiej rekrutacji.
[R]: Pracuję w takim trybie od około roku. Bardzo przyśpiesza to prowadzenie rozmów.
[J]: Rozumiem. A tak jeszcze z ciekawości czy te wszystkie osoby aplikują na to samo stanowisko co ja?
[R]: Nie, ale to nie problem gdyż pierwszy etap rekrutacji jest taki sam na wszystkich stanowiskach.

Być może dla tej pani taki tryb pracy jest ok i może rzeczywiście idzie to szybciej. Jednak dla mnie jako dla osoby szukającej pracy taki sposób jedynie wydłuża czas rozmowy. Bo zamiast sprawnie odpowiedzieć na te kilkanaście pytań i zadać kilka swoich, to za każdym razem musze czekać aż pani obskoczy pozostałe 6 osób.

I to wszystkie piekielne historie jakie mi się zebrały przez te 3 lata wysyłania CV.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (202)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…