Krótko.
Od jakiegoś czasu na drodze dojazdowej na nasze osiedle (droga szutrowa) ktoś rozrzuca gwoździe. Nie przypadkowe gwoździe - gwoździe wbite w kartoniki i położone ostrym do góry. Co wieczór lokalna grupa aktywistów wybiera te gwoździe i co rano pojawiają się nowe. U lokalnego wulkanizatora kolejki są jak po pierwszym śniegu, nie mówiąc o rozerwanych dętkach rowerowych, pokaleczonych psach czy po prostu stopach.
Trwa to już trzy tygodnie.
Od jakiegoś czasu na drodze dojazdowej na nasze osiedle (droga szutrowa) ktoś rozrzuca gwoździe. Nie przypadkowe gwoździe - gwoździe wbite w kartoniki i położone ostrym do góry. Co wieczór lokalna grupa aktywistów wybiera te gwoździe i co rano pojawiają się nowe. U lokalnego wulkanizatora kolejki są jak po pierwszym śniegu, nie mówiąc o rozerwanych dętkach rowerowych, pokaleczonych psach czy po prostu stopach.
Trwa to już trzy tygodnie.
Ocena:
200
(216)
Komentarze