Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88367

przez ~98765 ·
| Do ulubionych
Zawiozłam dziś męża do szpitalnej przychodni okulistycznej. Przed badaniem nie mógł założyć soczewek, a po badaniach słabo się widzi z powodu atropiny, więc poprosił żonę, czyli mnie, o pomoc.

Czekając na niego włóczyłam się nieco po szpitalu. Na dole był sklepik, w którym sprzedawano między innymi kanapki. Strasznie zgłodniałam, a w ciąży to uczucie jest wyjątkowo naglące, więc chciałam coś zjeść.
Zapytałam sprzedawczynię czy ten ciemny chleb to razowiec. Starsza wręcz wrzasnęła - a co nie widzi Pani, że ciemny jest i jest napisane na nim, że razowy?!
Odpowiedziałam, że to, że jest ciemny nie oznacza, że jest razowy, a może być po prostu w nim słód, a na chlebie jest napisane :FIT chlebek" co może znaczyć wszystko. Panie złapały kanapkę i zaczęły czytać głośno - Tak - jest razowy. My mamy dobre kanapki, co sobie Pani myśli!

Moja wina, że nie poprosiłam, że sama sprawdzę i kanapkę kupiłam. Nie miałam nieco wyjścia, bo po prostu robiło mi się słabo. Pomyślałam, że co najwyżej zjem go tylko trochę. No i tak też zrobiłam, bo co dostałam w kanapce za 7,5 złotego?
Dwa rodzaje słodów - jęczmienny i żytni, kilka rodzajów konserwantów i wzmacniaczy smaku, wszystko okraszone wielką porcją majonezu (po co coś takiego nazywać "fit"?), słowo chleb razowy (czyli z mąki grubo zmielonej) na etykiecie nie pojawiło się nigdzie, więc mój IG po zjedzeniu całości nieźle by poszybował przy cukrzycy ciążowej.

Dziękuję Wam Janusze szpitalnego "byznesu"!

Szpital

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (165)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…