Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88417

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali piekielności podróżniczo-wakacyjnych. Lipiec 2019, wysepka u wybrzeży Afryki, urlop "olekskjuzmi". Poza sezonem (sezon mają tam zimą), więc obłożenie hotelu na poziomie 40%, brak dzikich tłumów, pogoda mimo to przyjemna.

Któregoś popołudnia podeszłam po coś do picia do przybasenowego barku i zobaczyłam taka scenę. Przy barze stoi Janusz o aparycji tak memicznej, że brakowało tylko reklamówki z biedry (bardzo podobny do typa z memów "Panie Areczku") i awanturuje się z ciemnoskórym (co raczej normalne w tej części świata) barmanem. To znaczy awantura była mocno jednostronna - skołowany barman próbował dowiedzieć się, o co Januszowi chodzi, z kolei Janusz wrzeszczał na niego po polsku, wyzywając od durnych, którzy nie rozumieją ludzkiej mowy (w sensie polskiego) i tak dalej. Ponieważ nic nie wskazywało na szybkie zakończenie impasu, a mnie chciało się pić, zaproponowałam obu panom, że może ja pomogę. Okazało się, że Janusz ma dwa problemy. Pierwszy to, że on sobie nie życzy, żeby jego, białego pana, czarnoskórzy obsługiwali (nie wiem, swoją drogą, kogo się spodziewał, jadąc do Afryki - blond Norwega?), a drugi, że chciał zamówić sobie czystą wódkę, z tym, że nie shota, tylko całą szklankę, żeby kilka razy nie chodzić, ale nie umiał tego wyartykułować w zrozumiały dla barmana sposób.

Problem nr 1 zignorowałam, uznając, że jakakolwiek dyskusja nie ma sensu, rozwiązanie drugiego zajęło jakieś 3 sekundy. Barmanowi wyraźnie ulżyło, Janusz szczęśliwy, moja ty wybawicielko, całuję rączki i tak dalej.

Następnego dnia spotkaliśmy Janusza z żoną, idąc na śniadanie. Janusz mnie zauważył i powitał gromkim "moja kochana wybawicielka, całuje rączki" i tak dalej w tym stylu, po czym oddalając się, zaczął żonie tłumaczyć, że to taka cudowna pani, która go wczoraj uratowała i pomogła, bo te durne małpy... Nie wiem, co jej dalej opowiadał, bo nie słyszałam.

Kiedy w restauracji nabierałam sobie przy bufecie coś na talerz, podeszła do mnie żona Janusza i syknęła "odp...dol się wywłoko od mojego męża, bo ci oczy wydrapię", najwyraźniej uznając, że ma taki skarb, że go musi chronić wszelkimi sposobami. Do końca pobytu już ich na szczęście nie widzieliśmy.

na wakacjach

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (214)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…