Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88427

przez ~Mania8790 ·
| Do ulubionych
Czytam historie o problemach na klatkach schodowych i wrzucam swoją. Słuchajcie tego.

Wprowadzamy się, blok deweloperski, w brzuchu bombel, więc trochę martwi mnie wymiar tzw. "Wózkowni". Nie wiem, może ze 4 metry miała, była mniejsza od mojej łazienki, a łazienka miała 5,5 m. Na początku nie było problemu, bo mało ludzi jeszcze, a jak się wprowadzili to w sumie małych dzieci było bardzo mało jak na blok, do wózkowni wchodziły trzy wózki, a dwie sąsiadki z racji mieszkania na parterze brały pojazdy do domu.

Czas mija, wypadałoby zrobić wspólnotę, wybrać zarządcę itd. Ja i jeszcze jedna sąsiadka zwracamy uwagę sąsiadom, aby z wózkowni zabrać opony samochodowe i trzy torby słoików, bo to nie miejsce na takie rzeczy. Rzeczy znikają. Jakiś czas później dostajemy info od zarządcy, że będzie ustalanie regulaminu korzystania z wózkowni, oraz ma ona służyć również do przechowywania rowerów. Niby logiczne dość, odkąd pamiętam takie miejsca służyły do przechowywania wózków, rowerów, ale jak wspominałam wymiary były nieco małe.

Kilku sąsiadów się nie zgodziło, w tym ja, a dodam, bo to będzie ważne później, że bardzo dobrze wiem kto był przeciw, a kto za. Niestety nasze argumenty nie przekonały nikogo, że przecież u nas sami młodzi, zaraz pojawią się wózki, klatka szeroka i spokojnie można rowery przypinać do barierek (naprawdę szeroka i zarządca chciał się zgodzić na takie wyjście), przegraliśmy.

Miesiące lecą, coraz więcej sąsiadek w ciąży, coraz więcej wózków i... rowerów. Doszło do cichej wojny między niektórymi. Wózki były brudzone, były wsadzane śmieci do środka, parodia. Zaczęłam wózek nosić na 3 piętro. Kiedyś sąsiadka wydrukowała zdjęcie jakie zrobiła i powiesiła na klatce. Otwierając wózkownię zobaczyła, że na wózkach stały 3 rowery. Dla niektórych miarka się przebrała. Po kolejnym zebraniu powieszono jeden wieszak na rower. I to tyle.

Znowu minął, rok, dwa, miałam już kolejnego brzdąca, na tyle duży, ze jeździł w spacerówce, bardzo małej i poręcznej, do tego kupiłam rower i fotelik, żeby razem z nim jeździć. Oczywiście rower wstawiałam do wózkowni, bo tak stanowiło nasze prawo ;-) Sąsiedzi, którzy kilka lat wcześniej krzyczeli, że rowery maja mieć równe prawa jak wózki, teraz sami zostali rodzicami i jakoś tak zaczęli się krzywo patrzeć na mnie jak wstawiałam rower (zazwyczaj wieszałam na wieszak, a uwierzcie, że był to wyczyn), a do tego trzymałam tam też spacerówkę (wprawdzie złożoną). Nie ukrywam, ze czułam małą satysfakcję, ale sami tego chcieli.

Wojna trwała, nieco głośniejsza, bo na forum osiedlowym, no bo jak to tak wstawiać rowery do tak małej wózkowni? Regulamin, który sami ustalili nie pomógł. Któregoś dnia zaczepiło mnie kilku sąsiadów i słodko-pierdzącym głosem spytali pokazując na mój rower, czy wiem czyj to? Odpowiedziałam, że po co się głupio pytają skoro doskonale wiedzą. Zostałam zaatakowana, że oni miejsca nie mają, że jestem niemiła i chamska itd. Wskazałam tylko na punkt regulaminu i przypomniałam, że ja walczyłam o wózkownię tylko i wyłącznie dla wózków, że oni się nie zgodzili, ale teraz jak mają dzieci to udają głupich, w dodatku są hipokrytami. Wspomniałam jeszcze, że przecież mogą zmienić regulamin i wtedy się do niego dostosuję, a póki co trzymam to co mam prawo trzymać.

Cyrk na kółkach. Całe szczęście 2 miesiące później już nas tam nie było. Z tego co wiem od sąsiadki nadal trwają wojny, klatka zawalona wózkami i rowerami, a do wózkowni kto pierwszy ten lepszy.

Sasiedzi

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (178)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…