Jestem ateistą, na szczęście już po apostazji (temat na inną historię).
Jakiś czas temu na imprezie u znajomych na tapetę wszedł temat wiary i jak to podczas dyskusji każdy swoje poglądy wyraża co i ja zrobiłem. Nie obeszło się bez oburzenia wśród co niektórych gości, że jak to tak można, że kto raz do KK przystąpił nie powinien mieć prawa wyjścia z tej organizacji tylko tkwić w niej do śmierci i już.
Jakież było zaskoczenie i zdziwienie u tych ludzi gdy przyznałem im całkowitą rację, ja jako apostata. Po chwili nastąpiło jeszcze większe oburzenie i obraza, gdy dodałem, że powinno to dotyczyć osób, które przystąpiły dobrowolnie do KK, a takowych osób w swoim życiu jeszcze nie spotkałem. Wszyscy, których znam zostali wcieleni siłą bez ich zgody gdy byli niemowlakami, więc o przystąpieniu mowy nie ma.
Nie wiedzieć czemu nastała chwila konsternacji i szybka zmiana tematu.
Jakiś czas temu na imprezie u znajomych na tapetę wszedł temat wiary i jak to podczas dyskusji każdy swoje poglądy wyraża co i ja zrobiłem. Nie obeszło się bez oburzenia wśród co niektórych gości, że jak to tak można, że kto raz do KK przystąpił nie powinien mieć prawa wyjścia z tej organizacji tylko tkwić w niej do śmierci i już.
Jakież było zaskoczenie i zdziwienie u tych ludzi gdy przyznałem im całkowitą rację, ja jako apostata. Po chwili nastąpiło jeszcze większe oburzenie i obraza, gdy dodałem, że powinno to dotyczyć osób, które przystąpiły dobrowolnie do KK, a takowych osób w swoim życiu jeszcze nie spotkałem. Wszyscy, których znam zostali wcieleni siłą bez ich zgody gdy byli niemowlakami, więc o przystąpieniu mowy nie ma.
Nie wiedzieć czemu nastała chwila konsternacji i szybka zmiana tematu.
Ocena:
187
(217)
Komentarze