Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#88481

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kultura osobista. Chyba.
Ewentualnie przyjaźń?

Mam kumpelę od ok. 30 lat.
Od lat ok 10 mieszkamy w różnych miastach, może nie na dwóch różnych końcach Polski, ale dość daleko, by się widywać średnio raz w roku. Zostaje telefon.
Ponadto ja poszłam drogą masochistyczną (mąż, dzieci), a ona hedonistyczną (kot). No i wszystko było ok aż... Ostatnio kilka razy z rzędu w trakcie rozmów telefonicznych zaczęła się rozłączać.
Za pierwszym razem myślałam, że wysiada z tramwaju, a wiem, że czasem leci na przesiadkę, ale potem...

Za drugim była w domu, ale i tak wyglądało to mniej więcej tak, że rozmawiamy, rozmawiamy i nagle: "no to cześć", "no to pa". Za trzecim razem po takiej akcji już skumałam, że właśnie przyszło moje dziecko po coś i mu odpowiedziałam. Gwoli ścisłości - nie wyło, nie darło japy, nie próbowało gadać, tylko przyszło po pomoc w otworzeniu musu jabłkowego. Odtworzyłam sobie w głowie i faktycznie za każdym razem mogło być tak, że kiedy się rozłączała, to byłam z dzieciakami. Więcej, jak się umawiałyśmy na telefon, to tylko wtedy, kiedy miała pewność, że małe są w przedszkolach albo po nie dopiero jadę co oczywiście staram się uwzględniać, bo ja też nie lubię dodatkowego akompaniamentu, ale czasem masz się ochotę wygadać w tym, konkretnym momencie.

Wychodzi więc na to, że rozłącza się za każdym razem, kiedy są ze mną moje dzieci. I przyznam, że oczywiście rozumiem jej prawo do niechęci do obcowania z dziećmi, ale ja nie mam zamiaru swoich kneblować i wiązać albo specjalnie wychodzić z domu, żeby porozmawiać. A ponieważ jedno ma 3 a drugie 5 lat, to... trochę jeszcze potrwa, zanim pogadamy bez ich obecności.
Nie wiem, może ja przesadzam, ale dla mnie to zachowanie poniżej poziomu.

"przyjaciele"

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 32 (90)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…