Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88508

przez ~drajwer666 ·
| Do ulubionych
Na podstawie https://piekielni.pl/88494, 3 historie związane z kierowcami tzw. "TIR-ów" z własnego doświadczenia, zebrane w przeciągu kilku ostatnich miesięcy.

1. O ile dobrze pamiętam luty. Jadę autostradową obwodnicą Mińska Mazowieckiego. Warunki dobre, więc jadę te 140 km/h. Widzę w oddali ciężarówki jadące prawym pasem, więc kierunkowskaz, lusterko, i płynnie przejeżdżam na lewy. Kiedy już się zbliżałem ostatnia ciężarówka z kolumny wyjechała na lewy pas, przez co musiałem dosyć ostro hamować. Czekając aż pan i władca dróg wyprzedzi kolegę po fachu popatrzyłem uważnie w lusterka- nie jechało za mną nic! Wystarczyło, żeby kierowca ciężarówki poczekał 5-10 sekund i mógłby wyprzedzać bez stwarzania zagrożenia.
P.S. Był to "lulek" tandemem- osoby pracujące w branży transportowej będą wiedziały o co chodzi ;)

2. Sytuacja bardzo podobna do jednej z opisanych we wspomnianej na początku historii. Jakoś 3 miesiące temu jadę w porannych godzinach szczytu (jakoś przed 8:00). Teren zabudowany, można jechać 50, no ale komuś za szybko, więc jedzie 40, a za nim utworzył się sznur aut, bo duży ruch i nie ma miejsca do wyprzedzania. Osobiście tez mnie to drażniło, no ale co zrobić. Natomiast kierowca "TIRa" jadący za mną (oczywiście na zderzaku, bo po co zachowywać bezpieczną odległość) wyrażał swoją dezaprobatę poprzez mruganie mi po lusterkach "długimi". Co chciał tym uzyskać? Myślał, że przeskoczę, czy naoglądał się kina s-f i spodziewał się, że moje małe auto okaże się nagle jakimś transformerem, który pospycha z szosy wszystkie "zawalidrogi", a "King of the road" pojedzie komfortowo dalej?

3. Zeszły tydzień. DK 63, jadę z Sokołowa Podlaskiego do Siedlec. Mijam tablicę "koniec terenu zabudowanego", przede mną prosta droga, więc rozpędzam się do 90 km/h. Kierowca "TIRa", który stał na zatoczce autobusowej, uznał, że to jest dobry moment na włączenie się do ruchu. Nie musiałem co prawda ostro hamować, no ale wyhamował mnie gdzieś do 30-40 km/h. I analogicznie jak w mojej 1. historii- za mną nic nie jechało. Nawet kuźwa żaden rowerzysta! Poczekałby na tej zatoczce jeszcze te 10 sekund i bezpiecznie włączyłby się do ruchu. No ale najwidoczniej pan kierowca miał czas wyliczony co do sekundy, niczym w Formule 1, i było to nierealne.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (163)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…