Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88543

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem motorniczym.

Skoro mowa o przerwach w pracy, to dorzucę coś od siebie.

Po każdym kursie (przejazd z jednego krańca do drugiego) mamy postoje, na których odbywamy przerwy. Czas postoju zależy od wielu czynników (rodzaj linii, pora dnia, czy jest to dzień powszedni, feryjny, czy też świąteczny) i może wynosić zero, trzy, osiem, a nawet na bogato - piętnaście czy dwadzieścia minut i więcej. No jednym słowem, różnie bywa. Oczywiście, jeśli przyjechałam na pętlę z trzyminutowym opóźnieniem, a miałam mieć na przykład dziesięć minut przerwy, to już mam siedem. Dodatkowo nie jest też tak, że całe te przykładowe siedem minut należy do mnie - muszę przejść się po wagonie i dookoła, by mniej więcej sprawdzić dalszą jego przydatność do jazdy, zameldować się na ekspedycji (jeśli takowa jest na danej pętli) czy też np. uzupełnić kartę drogową.

Tak w skrócie, żebyście rozumieli, dlaczego czasem jemy w pośpiechu. Często po prostu nie ma czasu na spokojne zjedzenie posiłku np. na wspomnianej ekspedycji, dlatego większość motorowych jada w swojej kabinie. Ponadto część pętli w ogóle nie ma ekspedycji, wtedy jedyną opcją jaka pozostaje to właśnie kabina motorniczego.

No i tu ze swoją piekielnością wchodzą pasażerowie.

Nieważne, że rozkład jazdy wisi pół metra od tramwaju, albo nawet sam tramwaj informuje na wyświetlaczu "odjazd za...". Trzeba zapukać w szybę i krzyczeć "za ile pani jedzie?!" lub też "czy jedzie pani przez X?!". Szczerze mówiąc, bardzo często w takich sytuacjach używam całej siły swojej woli, by nie palnąć jakimś złośliwym sarkazmem w odpowiedzi.
Rozumiem, gdy wyświetlacze w tramwaju są niesprawne, albo gdy robi to osoba starsza - może niedowidzi, może nie umie korzystać z internetu w telefonie - wtedy zawsze pomogę i wyjaśnię co trzeba. Ale młoda osoba? Dwudziestolatka (na oko oczywiście) ze smartfonem w łapce musi przerwać mi posiłek? Po to są informacje w tramwaju z przebiegiem trasy jak i na przystanku, by motorniczy nie musiał robić za informację.

Nie dotyczy to tylko posiłku. Pasażerowie potrafią znaleźć mnie kilkanaście metrów od tramwaju, puknąć mnie w ramię i przerwać rozmowę telefoniczną, by zapytać o rozkład, pożalić się, że jeżdżę nie tym wagonem, który lubią albo cokolwiek innego, co przyjdzie im do głowy.

Nie są to też jednorazowe sytuacje. Gdyby coś takiego zdarzało się raz w ciągu dnia, prawdopodobnie nie irytowało by tak mocno, jednak tak wygląda prawie każda przerwa.
Moja praca wymaga ciągłego skupienia podczas jazdy i koncentracji, dlatego tak ważny jest odpoczynek - zmęczony motorniczy to kiepski motorniczy.

komunikacja_miejska

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 179 (187)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…