Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88650

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kto był piekielny w tej sytuacji? Ja, czy może potencjalni wynajmujący, bo tak mnie dziś naszło na refleksje w tej starej sprawie i chętnie poznałbym Wasze zdanie na ten temat.

Rzecz się działa już ładnych kilka lat temu. Firma, w której pracowałem chyliła się ku upadkowi i trzeba było pomału rozejrzeć się za nową robotą. Tak się złożyło, że dostałem od znajomego ofertę pewnej pracy poza granicami kraju. Oczywiście skorzystałem i postanowiłem zarazem swoje mieszkanie wynająć na czas nieobecności. Zamieściłem zatem ogłoszenie na portalu reklamowanym przez pana J. Chabiora. Zaznaczam, iż Facebooka nie używałem i do dziś z tego portalu nie korzystam, więc OLX był jedynym sensownym serwisem dla tego ogłoszenia. W opisie podałem dokładną lokalizację mojej 45-metrowej willi mieszczącej się w bloku, oraz zamieściłem zdjęcia tak, aby jak najlepiej oddawały charakter tego penthouse'u.

I zaczęły się telefony. Tak zbluzgany jeszcze nigdy chyba nie zostałem. A dlaczego? Już wyjaśniam.
Ponieważ śmiałem mieć jakiekolwiek wymagania w stosunku do potencjalnego najemcy. Owszem, wyraźnie zaznaczyłem w ogłoszeniu, iż interesuje mnie tylko legalny wynajem na podstawie spisanej umowy. Do tego chciałem, aby zamieszkały tutaj osoby bezdzietne. Poza tym nie zgadzam się na psa lub kota w moim domu. Chomik, czy królik może być :) Oraz, że Ukraińcom również dziękuję.

Zanim przejdę do sedna, wyjaśnię skąd moje wymagania... Otóż uznałem, że 45-metrowa, dwupokojowa klitka to raczej nie jest dobry lokal dla rodziny z dziećmi, Ukraińcy już niejedno mieszkanie zdemolowali i nie da się nic z tym zrobić, także nie chciałem ryzykować. A tych przybyszów w moim mieście jest naprawdę sporo, bo znajduje się tu mnóstwo zakładów produkcyjnych. Zwierząt sobie nie życzyłem także.

A dlaczego? Ponieważ oddawałem na wynajem mieszkanie świeżo po remoncie z pełnym wyposażeniem, łącznie z TV 43" oraz WiFi. Tego akurat do rachunku nie doliczałem, bo nie tyle zależało mi na zarabianiu na tym lokalu, raczej bardziej chodziło o to, abym nie musiał utrzymywać go pustego.

Dzwoniły maDki, które chciałyby bardzo wynająć, bo dzieci będą miały blisko do szkoły/przedszkola. (Fakt, mieszkanie w centrum i wszędzie blisko, albo bardzo dobry dojazd komunikacją). A ile dzieci? Średnia wynosiła od 3 do 7 i na pewno bardzo "komfortowo" by im się mieszkało w tej klitce, przepraszam - penthousie. Super... A potem takiej się nie da wywalić "w razie w" Smutna prawda, ale tak niestety to działa w tym kraju.

Dzwonili kilka razy też Ukraińcy, a po odmowie usłyszałem, że jestem rasistą i suką bladź i ich koledzy mnie w lesie zakopią. Więc powiedziałem, że zapraszam. Jak widać jestem jeszcze na powierzchni:) Tak samo jedna kobieta mnie opierniczyła za to, że nie życzę sobie psa. Bo co mi pies przeszkadza? Ano może to, że ja nie znam psa i nie chciałbym, aby świeżo położone panele zostały zasikane, albo meble pogryzione, które też były dopiero co kupione.

Rozwiązanie przyszło szybko. Podzwoniłem trochę po znajomych i znalazła się para studentów, która uczy się w pobliskim mieście. Im pasowało, dojazd dobry na uczelnię, bo pociągiem raptem 25 min do celu. Umowa podpisana. Nawet kaucji nie wziąłem. Płatności były zawsze na czas i po moim powrocie mieszkanie zastałem w stanie dosłownie idealnym. Wyglądało tak, jakbym wczoraj z niego wyszedł.

I teraz pytanie? Czy ja postawiłem jakieś chore wymagania w stosunku do swojej tak naprawdę własności, czy ludzie dzwonili po to, aby tylko mnie opier***ić lub zwyczajnie nie potrafili czytać ze zrozumieniem?

Zdaję sobie sprawę, że część osób po tym wpisie może uznać mnie za osobę arogancką. Nie będę negować, ani potwierdzać, bo ciężko tak to wszystko opowiedzieć za pomocą klawiatury, ale bardzo chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…