Na początku 2016 roku przyszło mi szukać mieszkania do wynajęcia, a miałam psa. Sunia była grzeczna i ułożona, no ale była.
Piekielne było to, że jeśli w ogłoszeniu nie było wzmianki o zwierzętach, to zaraz po moim telefonie się takowa pojawiała. I nie mogło być krótkiego prostego: nie, dziękuję, nie chcę zwierząt w mieszkaniu. Zadawano mi pytania m. in. na uj mi pies? Powinnam go oddać do schroniska.
Teraz moja piekielność: nawet jeśli wzmianka o zwierzętach była, to i tak dzwoniłam. Ale nie po to by ukryć ten fakt, ani żeby się o to pokłócić.
I tylko JEDNA osoba dała mi dojść w ogóle do słowa, nie rzuciła słuchawką po uprzednim wyzwaniu mnie od idiotek, które marnują ich czas.
A powiedziałam rzecz następującą: "Mam psa, który jest grzeczny i ułożony, i chętnie przyjadę z sunią na oglądanie mieszkania. Jestem w stanie dać większą kaucję w związku z tym i podpisać wszelkie papiery, jakie mi podacie pod nos, gwarantujące, że zapłacę za ewentualne psie szkody. W umowie oczywiście może też być zapis, że w mieszkaniu będzie tylko ten pies i żadnego innego zwierzęcia nie przygarnę. Zobowiążę się także do dezynfekcji przy wyprowadzce, żeby mieszkanie było jak nowe. Wszystko na papierze. Dlatego pomyślałam, że może zmienią Państwo zdanie i spróbujemy jednak się dogadać?"
I tak właśnie wynajęłam mieszkanie, właściciele nie chcieli wyższej kaucji, ale umowę dopasowali do psa, którego zresztą polubili. Uprzedzając wasze pytania: nie, nie musiałam wymieniać paneli ;) niestety jednak po 5 miesiącach musiałam uśpić sunię, ale z przyczyn zdrowotnych.
Drodzy właściciele mieszkań: KAŻDY, niezależnie od wieku, narodowości, płci czy statusu społecznego, może wam zrobić z mieszkania piekło. KAŻDY.
Piekielne było to, że jeśli w ogłoszeniu nie było wzmianki o zwierzętach, to zaraz po moim telefonie się takowa pojawiała. I nie mogło być krótkiego prostego: nie, dziękuję, nie chcę zwierząt w mieszkaniu. Zadawano mi pytania m. in. na uj mi pies? Powinnam go oddać do schroniska.
Teraz moja piekielność: nawet jeśli wzmianka o zwierzętach była, to i tak dzwoniłam. Ale nie po to by ukryć ten fakt, ani żeby się o to pokłócić.
I tylko JEDNA osoba dała mi dojść w ogóle do słowa, nie rzuciła słuchawką po uprzednim wyzwaniu mnie od idiotek, które marnują ich czas.
A powiedziałam rzecz następującą: "Mam psa, który jest grzeczny i ułożony, i chętnie przyjadę z sunią na oglądanie mieszkania. Jestem w stanie dać większą kaucję w związku z tym i podpisać wszelkie papiery, jakie mi podacie pod nos, gwarantujące, że zapłacę za ewentualne psie szkody. W umowie oczywiście może też być zapis, że w mieszkaniu będzie tylko ten pies i żadnego innego zwierzęcia nie przygarnę. Zobowiążę się także do dezynfekcji przy wyprowadzce, żeby mieszkanie było jak nowe. Wszystko na papierze. Dlatego pomyślałam, że może zmienią Państwo zdanie i spróbujemy jednak się dogadać?"
I tak właśnie wynajęłam mieszkanie, właściciele nie chcieli wyższej kaucji, ale umowę dopasowali do psa, którego zresztą polubili. Uprzedzając wasze pytania: nie, nie musiałam wymieniać paneli ;) niestety jednak po 5 miesiącach musiałam uśpić sunię, ale z przyczyn zdrowotnych.
Drodzy właściciele mieszkań: KAŻDY, niezależnie od wieku, narodowości, płci czy statusu społecznego, może wam zrobić z mieszkania piekło. KAŻDY.
Ocena:
151
(189)
Komentarze