Halloween sralloween...
W USA nie wszyscy biorą udział w tej zabawie - osoby, które będą obdarowywać dzieciaki słodyczami dekorują swoje domy czy drzwi mieszkania w śmieszny, halloweenowy sposób dając tym samym znać innym, że tu się bawi!
A pozostali, którzy nie dekorują, dają jasny sygnał żeby nie przychodzić do nich po cukiereczki.
Szkoda, że nie jest to w Polsce respektowane.
Mieszkam w bloku, nie dekoruję drzwi pajęczynami i dyniami, nie biorę udziału w halloweenach srallinach bo zwyczajnie nie mam nastroju - kilka lat temu zmarła matka, rok później narzeczony, w zeszłym roku bliska kuzynka, która była dla mnie jak siostra. Im bliżej do 1 listopada, tym gorzej się czuję psychicznie, jestem płaczliwa, mam stany depresyjne, jest mi smutno i źle. Wspomnienia o bliskich, którzy niedawno odeszli, przytłaczają mnie. Nie jest mi do śmiechu, nie mam ochoty na zabawę, ale jakoś dzieci sąsiadów nie chcą tego uszanować i od 3 lat walą się do drzwi z idiotycznym okrzykiem "Cukierek albo psikus!"
Szkoda, że dorośli mają później focha na mnie, że nie otworzyłam dzieciom i nie dałam cukierków.
Noż kwamać - czy to jakiś zakichany obowiązek, czy co?
Zabawa jak zabawa, kto chce niech się bawi, ale do ciężkiej i jasne cholery nie KAŻDY ma obowiązek i chęć.
Rodzice powinni uświadamiać swoim dzieciom, że to jest zabawa, w której NIE WSZYSCY biorą udział.
W USA nie wszyscy biorą udział w tej zabawie - osoby, które będą obdarowywać dzieciaki słodyczami dekorują swoje domy czy drzwi mieszkania w śmieszny, halloweenowy sposób dając tym samym znać innym, że tu się bawi!
A pozostali, którzy nie dekorują, dają jasny sygnał żeby nie przychodzić do nich po cukiereczki.
Szkoda, że nie jest to w Polsce respektowane.
Mieszkam w bloku, nie dekoruję drzwi pajęczynami i dyniami, nie biorę udziału w halloweenach srallinach bo zwyczajnie nie mam nastroju - kilka lat temu zmarła matka, rok później narzeczony, w zeszłym roku bliska kuzynka, która była dla mnie jak siostra. Im bliżej do 1 listopada, tym gorzej się czuję psychicznie, jestem płaczliwa, mam stany depresyjne, jest mi smutno i źle. Wspomnienia o bliskich, którzy niedawno odeszli, przytłaczają mnie. Nie jest mi do śmiechu, nie mam ochoty na zabawę, ale jakoś dzieci sąsiadów nie chcą tego uszanować i od 3 lat walą się do drzwi z idiotycznym okrzykiem "Cukierek albo psikus!"
Szkoda, że dorośli mają później focha na mnie, że nie otworzyłam dzieciom i nie dałam cukierków.
Noż kwamać - czy to jakiś zakichany obowiązek, czy co?
Zabawa jak zabawa, kto chce niech się bawi, ale do ciężkiej i jasne cholery nie KAŻDY ma obowiązek i chęć.
Rodzice powinni uświadamiać swoim dzieciom, że to jest zabawa, w której NIE WSZYSCY biorą udział.
Ocena:
148
(178)
Komentarze