Mignęła mi tu kilka dni temu historia nastoletnia córka podrywała partnera. Niestety, nie mogę jej znaleźć. Historia to przypomniała mi dorastanie z moją mamą, niestety nie najszczęśliwsze.
Podejrzewam, że moja mama ma osobowość narcystyczną. Przez lata czytałam mnóstwo artykułów na ten temat, aby choć trochę zrozumieć postępowanie mojej mamy i jej stosunek do mnie.
Od początku. Gdy byłam jeszcze dość małym dzieckiem, 5- czy 6-letnim, mama zaczęła być zazdrosna o to, że tata spędza ze mną za dużo czasu. Faktycznie, często chodziliśmy na spacery, do cukierni czy do zoo. Mama prawie nigdy nie brała w tym udziału i standardowo po każdym takim wypadzie miała do ojca pretensje, że długo nas nie było. Natychmiast po powrocie kazała mi iść do pokoju i kazała tam siedzieć, aż mnie zawoła, często długie godziny. Kiedy tylko było to możliwe podrzucała mnie dziadkom. Często spędzałam u nich 3-4 wieczory w tygodniu i całe weekendy. U dziadków było fajnie, co nie zmienia faktu, że często płakałam, szczególnie jak mama głośno mówiła o tym, że z tatą spędzają weekend w jakimś fajnym miejscu albo idą do znajomych, którzy też mają dzieci, ale ja nie mogę pójść, bo będę przeszkadzać mamie i tacie.
Z czasem było coraz gorzej, mama usiłowała coraz bardziej ograniczać mój czas z ojcem. Całe wakacje miałam zaplanowane, wracałam z jednego obozu, a następnego już jechałam na kolejny. Wakacje z rodzicami spędziłam dwa razy w życiu, z obydwu wyjazdów pamiętam zdenerwowaną mamą i smutnego ojca. Najgorsze wakacje w życiu. Po szkole miałam mnóstwo zajęć pozalekcyjnych. Gdy się buntowałam i nie chciałam brać w nich udziału, matka darła się, że jestem niewdzięczna, ona takich szans nie miała, a ja mam i nie korzystam, bo pewnie tylko tatuś mi w głowie. Te słowa do dziś brzmią mi w głowie i wydają mi się cholernie dziwne.
Gdy byłam nastolatką, mama ciągle mówiła mi, że wyglądam źle - jednego dnia, że jestem gruba i że powinnam te fałdy tłuszczu chować pod jakimiś luźnymi ciuchami. Następnego, że wyglądam jak d..., jak mi nie wstyd tak dupę pokazywać (normalna letnia sukienka do połowy uda). W ogóle w tym czasie często słyszałam pretensje, że nie jestem taka jak ona - filigranowa, niska, delikatna kobieta. No niestety, ja wyrosłam, mam mocną budowę ciała. Także fakt, że wolałam sport od sztuki i nie chciałam grać na żadnych instrumentach było powodem do tego, aby dzień w dzień wypominać mi, jaka jestem nieutalentowana.
Poszłam do liceum w internatem. Bardzo miło wspominam ten czas. W weekend spędzałam dużo czasu u dziadków, bo matka często nie chciała mnie widzieć w domu w weekend, bo oni z tatą mieli już plany. Tata za to często odwiedzał mnie w tygodniu w internacie. Jak sądzę w tajemnicy przed mamą.
W mieście wojewódzkim zostałam już na studia i od tej pory do teraz mam z mamą sporadyczny kontakt. Z ojcem często widzę się u mnie lub u dziadków. Jak już jestem oficjalnie u rodziców, mama ostentacyjnie zajmuje się czymś innym - tu ciekawy program w telewizji, tu musi posprzątać, tu wyjść do sąsiadki, po prostu mnie unika.
Przy każdej okazji wbija mi szpilę odnośnie mojego wyglądu, relacji z mężczyznami czy osiągnięć zawodowych. Dostałam awans - i co z tego, na pewno ledwo 100 zł podwyżki mi dali, ludzie w moim wieku zarabiają czasem trzy razy więcej. Związałam się z facetem - jest beznadziejny, jak ty nisko mierzysz! Zerwałam z nim (nie przez nią, tak wyszło) - jak ty mogłaś, kto cię inny zechce? Jestem gruba, jestem chuda, niekobieca i wyuzdana - to wszystko jednocześnie. Zdarza się, że jak widzi, że coś robimy razem z tatą, na przykład idziemy na spacer czy rozmawiamy to każe mi ojca zostawić w spokoju, bo on jest mną zmęczony. Jak tata jej mówi, żeby nie gadała głupot, bo on się cieszy, że jestem i chce spędzać ze mną czas, to się obraża, a potem robi mu piekło przez tydzień.
Nikomu tego nie życzę - poczucia, że własna matka traktuje Cię jak wroga, bo nie spełniasz jej oczekiwań. Nauczyłam się z tym żyć i odpowiednio z tych obchodzić, po prostu żyć swoim życiem. Ale to boli, za każdym razem tak samo.
Podejrzewam, że moja mama ma osobowość narcystyczną. Przez lata czytałam mnóstwo artykułów na ten temat, aby choć trochę zrozumieć postępowanie mojej mamy i jej stosunek do mnie.
Od początku. Gdy byłam jeszcze dość małym dzieckiem, 5- czy 6-letnim, mama zaczęła być zazdrosna o to, że tata spędza ze mną za dużo czasu. Faktycznie, często chodziliśmy na spacery, do cukierni czy do zoo. Mama prawie nigdy nie brała w tym udziału i standardowo po każdym takim wypadzie miała do ojca pretensje, że długo nas nie było. Natychmiast po powrocie kazała mi iść do pokoju i kazała tam siedzieć, aż mnie zawoła, często długie godziny. Kiedy tylko było to możliwe podrzucała mnie dziadkom. Często spędzałam u nich 3-4 wieczory w tygodniu i całe weekendy. U dziadków było fajnie, co nie zmienia faktu, że często płakałam, szczególnie jak mama głośno mówiła o tym, że z tatą spędzają weekend w jakimś fajnym miejscu albo idą do znajomych, którzy też mają dzieci, ale ja nie mogę pójść, bo będę przeszkadzać mamie i tacie.
Z czasem było coraz gorzej, mama usiłowała coraz bardziej ograniczać mój czas z ojcem. Całe wakacje miałam zaplanowane, wracałam z jednego obozu, a następnego już jechałam na kolejny. Wakacje z rodzicami spędziłam dwa razy w życiu, z obydwu wyjazdów pamiętam zdenerwowaną mamą i smutnego ojca. Najgorsze wakacje w życiu. Po szkole miałam mnóstwo zajęć pozalekcyjnych. Gdy się buntowałam i nie chciałam brać w nich udziału, matka darła się, że jestem niewdzięczna, ona takich szans nie miała, a ja mam i nie korzystam, bo pewnie tylko tatuś mi w głowie. Te słowa do dziś brzmią mi w głowie i wydają mi się cholernie dziwne.
Gdy byłam nastolatką, mama ciągle mówiła mi, że wyglądam źle - jednego dnia, że jestem gruba i że powinnam te fałdy tłuszczu chować pod jakimiś luźnymi ciuchami. Następnego, że wyglądam jak d..., jak mi nie wstyd tak dupę pokazywać (normalna letnia sukienka do połowy uda). W ogóle w tym czasie często słyszałam pretensje, że nie jestem taka jak ona - filigranowa, niska, delikatna kobieta. No niestety, ja wyrosłam, mam mocną budowę ciała. Także fakt, że wolałam sport od sztuki i nie chciałam grać na żadnych instrumentach było powodem do tego, aby dzień w dzień wypominać mi, jaka jestem nieutalentowana.
Poszłam do liceum w internatem. Bardzo miło wspominam ten czas. W weekend spędzałam dużo czasu u dziadków, bo matka często nie chciała mnie widzieć w domu w weekend, bo oni z tatą mieli już plany. Tata za to często odwiedzał mnie w tygodniu w internacie. Jak sądzę w tajemnicy przed mamą.
W mieście wojewódzkim zostałam już na studia i od tej pory do teraz mam z mamą sporadyczny kontakt. Z ojcem często widzę się u mnie lub u dziadków. Jak już jestem oficjalnie u rodziców, mama ostentacyjnie zajmuje się czymś innym - tu ciekawy program w telewizji, tu musi posprzątać, tu wyjść do sąsiadki, po prostu mnie unika.
Przy każdej okazji wbija mi szpilę odnośnie mojego wyglądu, relacji z mężczyznami czy osiągnięć zawodowych. Dostałam awans - i co z tego, na pewno ledwo 100 zł podwyżki mi dali, ludzie w moim wieku zarabiają czasem trzy razy więcej. Związałam się z facetem - jest beznadziejny, jak ty nisko mierzysz! Zerwałam z nim (nie przez nią, tak wyszło) - jak ty mogłaś, kto cię inny zechce? Jestem gruba, jestem chuda, niekobieca i wyuzdana - to wszystko jednocześnie. Zdarza się, że jak widzi, że coś robimy razem z tatą, na przykład idziemy na spacer czy rozmawiamy to każe mi ojca zostawić w spokoju, bo on jest mną zmęczony. Jak tata jej mówi, żeby nie gadała głupot, bo on się cieszy, że jestem i chce spędzać ze mną czas, to się obraża, a potem robi mu piekło przez tydzień.
Nikomu tego nie życzę - poczucia, że własna matka traktuje Cię jak wroga, bo nie spełniasz jej oczekiwań. Nauczyłam się z tym żyć i odpowiednio z tych obchodzić, po prostu żyć swoim życiem. Ale to boli, za każdym razem tak samo.
mama
Ocena:
204
(216)
Komentarze