Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja naprawdę nie jestem rasistą, ale czasami zastanawiam się co mają w głowie obcokrajowcy, którzy ledwo co dukają po polsku i zatrudniają się w obsłudze klienta oraz pracodawcy decydujący się dać im pracę. I żeby nie było niedomówień, jeśli ktoś pochodzący z zagranicy potrafi mówić po naszemu, to zajebiście niech sobie pracuje. A nawet jeśli nie potrafi to też niech pracuje, ale kuźwa nie w obsłudze klienta...

Na początek może sytuacja z dzisiaj. Niedaleko mojego domu jest knajpka z kebabem. Żarcie całkiem dobre i niedrogie, lokal czysty, więc bywamy tam całkiem często gdy nie chce nam się z żoną gotować. Jak to bywa w takich knajpkach rotacja pracowników jest dość duża, więc praktycznie przy każdej wizycie obsługuje nas ktoś nowy. I kolejna ważna rzecz, zawsze w tym kebabie biorę to samo. Zestaw HotBox (kubełek z frytkami, mięsem, jalapeno i jakąś ostrą posypką), w którym wymieniam ostry sos na ziołowy i nigdy nie było z tym najmniejszego problemu.

Moje zamówienie przyjmował na oko 18-letni chłopak, z wyglądu strzelam, że pochodził z Turcji bądź okolic.

[Ja]: Dzień dobry, poproszę HotBox z sosem ziołowym.
[Pracownik]: {Jakiś niezrozumiały bełkot pod nosem}
[J]: Słucham?
[P]: Miesooo...?
[J]: Baraninę poproszę.

W tym momencie chłopak odwrócił się i zdezorientowany patrzył w stronę trzech obracających się brył mięsiwa. Zdałem sobie sprawę, że ten chyba nie zrozumiał, więc powtórzyłem słowo "baranina" i wskazałem palcem odpowiedni ruszt. Następnie zapłaciłem, przypomniałem raz jeszcze, że chcę sos ziołowy i usiadłem sobie przy jednym ze stolików.

Jak możecie się spodziewać, gdy otrzymałem zamówienie, okazało się, że kebab został podany z ostrym sosem, który jest oryginalnie w tym zestawie. Normalnie nie robiłbym problemów, gdyż lubię ostre dania, jednak sos używany w HotBox'ie to mieszanka majonezu i sosu sriracha, który ma dość specyficzny smak, za którym szczególnie nie przepadam. Dlatego udałem się z powrotem do kasy.

[J]: Przepraszam, ale prosiłem aby do zestawu dać sos ziołowy zamiast ostrego.
[P]: To HotBox...
[J]: Ja wiem, ze to HotBox, ale chciałem sos ziołowy.
[P]: Jest sos!
[J]: Wiem, że jest sos, ale ja chciałem sos ziołowy a nie ostry.
[P]: {Coś w swoim języku}. Jest HotBox!
[J]: English? (Miałem nadzieję, że szybciej się z nim po angielsku dogadam)
[P]: {Znów coś w swoim języku}!

W tym momencie z zaplecza wyszła dziewczyna. Po wysłuchaniu mojej relacji przeprosiła i zrobiła dla mnie nowego kebaba, tym razem z prawidłowym sosem. Przy okazji wyżaliła się, że nigdzie nie może swojego współpracownika zostawić bo co chwile coś partaczy.

Call center wszelkiego rodzaju. W Polsce nie jest jeszcze aż tak źle. Głównie trafiają się Ukrainki, które pomimo akcentu da się zrozumieć, a co najważniejsze całkiem dobrze opanowały nasz język. Ale i tutaj trafiają się kwiatki.

Zdarzyło się to gdy kompletowałem sprzęt dla mojej firmy, a dokładniej zamawiałem laptopy poleasingowe. Etap kupna poszedł dość szybko, ale musiałem jednak uzbroić się w cierpliwość, gdyż wybrane przeze mnie komputery miały być dostępne najszybciej za miesiąc*. Dostałem numer na infolinię, na którą miałem dzwonić aby dowiedzieć się na jakim etapie jest moje zamówienie.

Nie śpieszyło mi się, więc zapomniałem o temacie, jednak gdy minęły dwa miesiące postanowiłem dopytać się co się dzieje z moimi laptopami. Odebrała pani z bardzo mocnym ukraińskim akcentem.

Firma Super Duper Poleasingi - firma handlująca sprzętem poleasingowym

Firma Telefon Moim Życiem - call center obsługujące firmę Super Duper Poleasingi

[Pracownica]: Dzień dobry, firma Telefon Moim Życiem.
[Ja]: Dzień dobry, chciałem się dowiedzieć na jakim etapie jest moje zamówienie z firmy Super Duper Poleasingi.
[P]: Czy powtórzy nazwę firmy?
[J]: Super Duper Poleasingi.
[P]: {duka pod nosem jakieś literki}
[J]: Może ja przeliteruję?
[P]: Przepraszam ja nie rozumiem...
[J]: Mogę przeliterować, może wtedy będzie pani łatwiej bo ta nazwa jest dość długa.
[P]: Przeliteruje?
[J]: Czy pani umie mówić po polsku?

W tym momencie pani się rozłączyła. Na szczęście kolejna osoba, do której mnie połączyło obsłużyła mnie bez problemu (też Ukrainka swoją drogą).

Wcześniej wspominałem, że w polskich call center nie jest tak źle i nadal podtrzymuję te słowa. Spróbujcie sobie zadzwonić na dowolną, anglojęzyczną pomoc techniczną... To jest dopiero jazda bez trzymanki. Nie będę tutaj przytaczał wszystkich historii bo by mi wyszło całkiem opasłe tomiszcze, ale postaram się przedstawić jak to mniej więcej wygląda.

Co trzecią rozmowę prowadzisz z osobą indyjskiego pochodzenia, których, nawet jeśli całkiem dobrze znają język angielski, nie da się kompletnie zrozumieć przez ich akcent. Jeśli masz szczęście to zostaniesz przełączony tylko 6 razy zanim trafisz na osobę w miarę kompetentną. Jeśli podczas tych wszystkich przekierowań trafisz na chociaż 50% osób, które umieją powiedzieć coś więcej niż "Kali jeść..." to możesz powiedzieć, że masz szczęście.

Jest taki film na YouTube, "Hrejterzy - Każdy telefon do pomocy technicznej...". Polecam obejrzeć bo jest całkiem zabawny :) Jednak po latach doświadczeń muszę stwierdzić, że nie jest on parodią a filmem dokumentalnym :D

*Tak dla ciekawskich. Ważną kwestią dla mnie było to aby wszystkie komputery były identyczne. Miały być one używane przez programistów i uwierzcie mi pracowałem w kilku firmach i zawsze były mini wojny o to, że ktoś dostał lepszy sprzęt (głównie na stanowiskach późny junior i wczesny mid). Poza tym gdy takie komputery już padną, to niewielkim kosztem można z powiedzmy 10 laptopów zrobić od 3 do 5 składaków, dając sprzętowi nowe życie.

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…