Kupiłam zmywarkę w znanym sklepie AGD - stara się zepsuła, więc chcąc nie chcąc, trzeba było wymienić ją na nowszy model.
Niestety, nowa zmywarka tak szybko jak ucieszyła, tak szybko też zdenerwowała. Pierwsze podłączenie, błąd poboru wody i brak chęci współpracy. Szlag człowieka trafia, bo już na dzień dobry czekaliśmy 11 dni na dostawę ze sklepu do domu. Dla osoby nienawidzącej mycia ręcznego jest to olbrzymi ból - kto tak ma, zrozumie.
Niedługo potem - zalana kuchnia, bo zmywarka mimo tego, że ogłaszała brak poboru wody, takową jednak jakimś cudem pobrała i z wielkim entuzjazmem wyrzygała z siebie na kafelki.
Zgłoszenie reklamacji pod warunkiem rękojmi zrobione po wielkich trudach.
Pani z infolinii twierdziła, że nie może to być rękojmia, ponieważ zmywarka została podłączona do wody, więc użyta. Nie była w stanie wyjaśnić, jak inaczej mieliśmy sprawdzić poprawność działania zmywarki. Według pani – samo podłączenie oznacza użycie i ona zgłoszenia rękojmi nie przyjmie. Jedynie zwykłe zgłoszenie reklamacyjne i w ciągu 14 dni rozpatrzą je albo pozytywnie albo negatywnie.
Tutaj pani przekonała mnie również, że są jednostki, które wybitnie nie nadają się do kontaktu z klientem. Sama pracuję w tej branży od siedmiu lat i nie wyobrażam sobie wzdychania, podnoszenia głosu oraz insynuacji dla klienta, że jest idiotą.
Ale każdy lubi coś innego.
Ostatecznie - po konsultacji z UOKiK (zgłupiałam trochę, onieśmieloną pewnością z jaką pani wypowiadała swoje racje) utwierdzającą mnie w przekonaniu, że jednak rękojmia musi zostać przyjęta, oraz ponownym połączeniu już z innym operatorem infolinii, reklamacja z ową rękojmią została przyjęta.
Zaznaczone w formularzu, że nie chcemy naprawy, tylko wymianę sprzętu.
Może to moje widzimisię, ale zapłaciłam za nowy sprzęt, to chcę nowy sprzęt...
5 dni po zgłoszeniu reklamacji, otrzymujemy telefon z serwisu - panowie chcą zamówić nam części do wymiany w zmywarce i przyjechać naprawić. Zajmie to około 2-3 tyg., bo części sprowadzą z zagranicy.
Dlaczego naprawa, nie rękojmia?
Bo sklep stwierdził, że minęło 14 dni od momentu zakupu, więc rękojmi oni nie uznają.
No piorun mnie strzelił.
Dla tych, co nie wiedzą - według Kodeksu Cywilnego, artykuł 568, sprzedawca jest obowiązany do rękojmi przez czas dwóch lat od momentu zakupu, jeśli jest to wada producenta.
Więc na bezczela i z pewnością siebie próbują oszukać swojego klienta i ostatecznie nie wiem, czy mają nadzieję, że się uda, czy czują się bezkarni, ale serwis szedł w zaparte że nic nie mogą zrobić innego po 14 dniach od momentu zakupu.
Pomijając fakt, że w momencie zgłoszenia było 13 dni od momentu zakupu.
Oraz, że sprzęt dostarczyli do nas zaledwie 2 dni przed zgłoszeniem reklamacji.
Pan z serwisu rozkłada ręce, bo to decyzja sklepu.
Ponowny telefon na infolinię.
Znowu pół godziny stracone przez czekanie w kolejce oraz wyjaśnianie sprawy z panem na infolinii - w odpowiedzi usłyszałam, że "dziwna sprawa".
Ostatecznie - znowu mamy czekać na telefon z serwisu.
Sprawa w toku.
Niestety, nowa zmywarka tak szybko jak ucieszyła, tak szybko też zdenerwowała. Pierwsze podłączenie, błąd poboru wody i brak chęci współpracy. Szlag człowieka trafia, bo już na dzień dobry czekaliśmy 11 dni na dostawę ze sklepu do domu. Dla osoby nienawidzącej mycia ręcznego jest to olbrzymi ból - kto tak ma, zrozumie.
Niedługo potem - zalana kuchnia, bo zmywarka mimo tego, że ogłaszała brak poboru wody, takową jednak jakimś cudem pobrała i z wielkim entuzjazmem wyrzygała z siebie na kafelki.
Zgłoszenie reklamacji pod warunkiem rękojmi zrobione po wielkich trudach.
Pani z infolinii twierdziła, że nie może to być rękojmia, ponieważ zmywarka została podłączona do wody, więc użyta. Nie była w stanie wyjaśnić, jak inaczej mieliśmy sprawdzić poprawność działania zmywarki. Według pani – samo podłączenie oznacza użycie i ona zgłoszenia rękojmi nie przyjmie. Jedynie zwykłe zgłoszenie reklamacyjne i w ciągu 14 dni rozpatrzą je albo pozytywnie albo negatywnie.
Tutaj pani przekonała mnie również, że są jednostki, które wybitnie nie nadają się do kontaktu z klientem. Sama pracuję w tej branży od siedmiu lat i nie wyobrażam sobie wzdychania, podnoszenia głosu oraz insynuacji dla klienta, że jest idiotą.
Ale każdy lubi coś innego.
Ostatecznie - po konsultacji z UOKiK (zgłupiałam trochę, onieśmieloną pewnością z jaką pani wypowiadała swoje racje) utwierdzającą mnie w przekonaniu, że jednak rękojmia musi zostać przyjęta, oraz ponownym połączeniu już z innym operatorem infolinii, reklamacja z ową rękojmią została przyjęta.
Zaznaczone w formularzu, że nie chcemy naprawy, tylko wymianę sprzętu.
Może to moje widzimisię, ale zapłaciłam za nowy sprzęt, to chcę nowy sprzęt...
5 dni po zgłoszeniu reklamacji, otrzymujemy telefon z serwisu - panowie chcą zamówić nam części do wymiany w zmywarce i przyjechać naprawić. Zajmie to około 2-3 tyg., bo części sprowadzą z zagranicy.
Dlaczego naprawa, nie rękojmia?
Bo sklep stwierdził, że minęło 14 dni od momentu zakupu, więc rękojmi oni nie uznają.
No piorun mnie strzelił.
Dla tych, co nie wiedzą - według Kodeksu Cywilnego, artykuł 568, sprzedawca jest obowiązany do rękojmi przez czas dwóch lat od momentu zakupu, jeśli jest to wada producenta.
Więc na bezczela i z pewnością siebie próbują oszukać swojego klienta i ostatecznie nie wiem, czy mają nadzieję, że się uda, czy czują się bezkarni, ale serwis szedł w zaparte że nic nie mogą zrobić innego po 14 dniach od momentu zakupu.
Pomijając fakt, że w momencie zgłoszenia było 13 dni od momentu zakupu.
Oraz, że sprzęt dostarczyli do nas zaledwie 2 dni przed zgłoszeniem reklamacji.
Pan z serwisu rozkłada ręce, bo to decyzja sklepu.
Ponowny telefon na infolinię.
Znowu pół godziny stracone przez czekanie w kolejce oraz wyjaśnianie sprawy z panem na infolinii - w odpowiedzi usłyszałam, że "dziwna sprawa".
Ostatecznie - znowu mamy czekać na telefon z serwisu.
Sprawa w toku.
reklamacja
Ocena:
113
(121)
Komentarze