Historia o pracownikach nie znających języka kraju, w którym pracują zainspirowała mnie: Kilka miesięcy temu zamówiłem Uber, wsiedliśmy z żoną i aplikacja poprowadziła nas do celu, ignorując niestety zakaz skrętu. I pechowo dla nas, policja była czujna, zatrzymała pojazd 100 m dalej.
Kierowca nie rozmawiał po polsku, a policjanci po angielsku czy rosyjsku. Deszcz, ja jak idiota stoję przy radiowozie od strony pasażera jako tłumacz, kierowca Ubera po drugiej i rozmawiamy, bo zabrakło mu 500 zł na karcie. Ok, załatwione, okazało się, że miał też gotówkę, jedziemy dalej. Zaczynam rozmowę, wyjaśniło się, że jest Gruzinem, drugi dzień w Polsce.
A po wszystkim okazało się, że mój rachunek był o ponad 20 zł wyższy ze względu na dłuższy czas przejazdu.
Kierowca nie rozmawiał po polsku, a policjanci po angielsku czy rosyjsku. Deszcz, ja jak idiota stoję przy radiowozie od strony pasażera jako tłumacz, kierowca Ubera po drugiej i rozmawiamy, bo zabrakło mu 500 zł na karcie. Ok, załatwione, okazało się, że miał też gotówkę, jedziemy dalej. Zaczynam rozmowę, wyjaśniło się, że jest Gruzinem, drugi dzień w Polsce.
A po wszystkim okazało się, że mój rachunek był o ponad 20 zł wyższy ze względu na dłuższy czas przejazdu.
Warszawa
Ocena:
128
(142)
Komentarze