Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Muszę przyznać, że wybrałem sobie naprawdę słaby moment na zakładanie własnej firmy, jednak nie będzie to historia o Nowym Ładzie i totalnym bur*elu jaki on wprowadza. Zamiast tego opowiem o mojej dalszej rodzinie, która bardzo szybko dowiedziała się, że mały Satsu zakłada własny interes i zwietrzyła w tym niezły biznes.

Do otwarcia software house'u przygotowywałem się już od kilku miesięcy. W zamyśle firma miała zajmować się tworzeniem i rozwijaniem systemów e-finansowych oraz systemów obiegu dokumentów, czyli dokładnie tym samym czym zajmowałem się jeszcze jako freelancer. Tak więc dość liczną bazę klientów już miałem, lokal wynająłem i wyremontowałem, sprzęt zakupiłem. Pozostało tylko zatrudnić kilku pracowników i ruszać z tematem. I właśnie w tej kwestii moja kochana rodzinka postanowiła podać mi swoją pomocną dłoń.

Tak więc moi drodzy jak myślicie jacy pracownicy, poza programistami, administratorem systemów i baz danych oraz analitykiem biznesowym, są niezbędni w każdym prawdziwym software house'ie? Otóż:

- 3 sekretarki
- 3 sprzątaczki
- 4 kierowców
- 1 kucharka
- 1 ochroniarz
- 1 prawie elektryk

Już tłumaczę skąd taki o to właśnie zestaw.

Kilka dni temu zadzwoniła do mnie ciocia, ogólnie piata woda po kisielu, widujemy się raz na rok we Wszystkich Świętych na cmentarzu.

[Ciocia]: Cześć Satsu, jak my się dawno nie widzieliśmy. Co tam u mamy?

[Gadka szmatka o niczym]

[C]: No, ale słyszałam, ze firmę otwierasz. A powiedz mi czy nie byłoby tam miejsca dla twoich kuzynek. One zdolne są a na pewno jakieś sekretarki potrzebujesz?
[Ja]: Ciociu to jest 7 osobowa firma. Na ten moment nie potrzebujemy żadnej sekretarki, a co dopiero trzech.
[C]: Aha... A może sprzątaczki byś potrzebował?
[J]: Na 60 mkw? Nie martw się ciociu dajemy sobie radę.
[C]: Aha... No to ja ci już nie przeszkadzam. Do zobaczenia, ucałuj mamę ode mnie.

Następnego dnia dowiedziałem od mamy, że ciocia skarżyła się na mnie, że jestem strasznie niemiły.

Jeśli chodzi o kierowców to podejrzewam tutaj jakiś mały błąd w matrixie :D Trzech kuzynów, każdy z zupełnie innej części rodziny, postanowiło tego samego dnia, w odstępach około 3 godzin, zaproponować mi swoje umiejętności prowadzenia autem. I każda rozmowa zaczynała się mniej więcej tak samo: "Siema Satsu, słyszałem, że firmę otwierasz. Nie potrzebujesz może szofera? Bo ja wiem jak u ciebie z prowadzeniem aut, hehe.".

Jeśli chodzi o czwartego szofera to tym razem zadzwoniła inna ciocia i próbowała mi wcisnąć usługi swojego Piotrusia (zdrobnienie celowe, Piotr to największy maminsynek i memeja życiowa jaką kiedykolwiek widziałem). Trochę to trwało, ale jednak udało mi się ją przekonać, że nie stać mnie na szkolenie Piotrusia od zera czy to na programistę czy analityka biznesowego. Mimo to ta nie poddała się i zaproponowała, że Piotruś może zostać moim kierowcą. Tutaj się zdziwiłem, gdyż z tego co kojarzyłem umiejętności Piotra jeśli chodzi o prowadzenie pojazdów są co najmniej na tak niskim poziomie jak moje. I tu okazało się, że Piotruś nie ma prawa jazdy, ale jak mu mama każe to zrobi :)

Kilka dni temu zadzwoniła do mnie siostra mojej babci aby opowiedzieć mi smutną historię swojej przyjaciółki, która ostatnio straciła pracę. Tłumaczenie, że na prawdę nie potrzebujemy etatowej kucharki trwało dobre 20 minut.

Ochroniarzem natomiast chciał zostać mój daleki wujek i tutaj tłumaczenia, że nasz lokal jest na chronionym osiedlu, mamy alarm i monitoring, więc ochroniarz jest zbędny, nie wystarczyły. Obrażony zrezygnował dopiero gdy po 30 minutach rozmowy stwierdziłem, że 55 latek z problemami z kręgosłupem nie jest raczej zbyt dobrym kandydatem na ochroniarza.

No i został nam prawie elektryk, czyli mój kuzyn, który w tym roku rozpoczął naukę w technikum na kierunku elektryka. Jego mama umyśliła sobie, że przyjmiemy go na weekendowe staże. Na początku najbardziej zdziwił ją fakt, że nie pracujemy w weekend i próbowała wybłagać żeby i tak go wziąć, bo będzie sobie przychodził i coś dłubał, przecież nic nie zepsuje. Nie jestem jednak do końca pewny czy dotarło do niej, że to czym się zajmuje moja firma nijak się ma do elektryki.

Czasami żałuję, że przyszło mi żyć w tak dużej rodzinie, ale muszę powiedzieć, że czasami jest ciekawie :D

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (228)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…