Wizyta w Urzędzie Skarbowym:
Przede mną przy okienku jedna osoba.
Pani za pleksą z wielkim napisem "UMÓW WIZYTĘ PRZEZ INTERNET" z miną i chęcią do pracy niczym portier z "domu, który czyni szalonym" (dla nie "dzieciatych" - "12 prac Asteriksa").
Ustawiam się wymagane ostatnio 2 metry za, nawet z naddatkiem, co by nie było, i tylko słyszę: "Ale jak to, nie była Pani umówiona? A do kogo Pani przyszła?" No, nie była umówiona, przyszła w sprawie X. Chwila konsternacji, telefon i "proszę poczekać!". Zerka na minę z nadzieją, że nie podejdę...
Ale ja, jednak podchodzę:) Dumna jak paw, porządny podatnik:
ja(J): Dzień dobry, umawiałam się przez internet, na godz. 13.30 w sprawie Y.
Urzędniczka (U): A z kim się Pani umawiała?
J: Za pośrednictwem formularza internetowego. Nie było tam konkretnej osoby. Mam numer wizyty jak trzeba... (dostałam 2 smsy z potwierdzeniem wizyty i maila, żebym przypadkiem nie zapomniała:) i nie narażała Urzędu na straty, bo oni się przygotują, a ja się nie pojawię...)
U: Ale z kim Pani ma tą wizytę?
W tym momencie uświadomiłam sobie, że lekko nie będzie.
Ale "Jakoś poszło, ośle! Jakoś poszło"
Pozdrawiam wszystkich podatników.
Przede mną przy okienku jedna osoba.
Pani za pleksą z wielkim napisem "UMÓW WIZYTĘ PRZEZ INTERNET" z miną i chęcią do pracy niczym portier z "domu, który czyni szalonym" (dla nie "dzieciatych" - "12 prac Asteriksa").
Ustawiam się wymagane ostatnio 2 metry za, nawet z naddatkiem, co by nie było, i tylko słyszę: "Ale jak to, nie była Pani umówiona? A do kogo Pani przyszła?" No, nie była umówiona, przyszła w sprawie X. Chwila konsternacji, telefon i "proszę poczekać!". Zerka na minę z nadzieją, że nie podejdę...
Ale ja, jednak podchodzę:) Dumna jak paw, porządny podatnik:
ja(J): Dzień dobry, umawiałam się przez internet, na godz. 13.30 w sprawie Y.
Urzędniczka (U): A z kim się Pani umawiała?
J: Za pośrednictwem formularza internetowego. Nie było tam konkretnej osoby. Mam numer wizyty jak trzeba... (dostałam 2 smsy z potwierdzeniem wizyty i maila, żebym przypadkiem nie zapomniała:) i nie narażała Urzędu na straty, bo oni się przygotują, a ja się nie pojawię...)
U: Ale z kim Pani ma tą wizytę?
W tym momencie uświadomiłam sobie, że lekko nie będzie.
Ale "Jakoś poszło, ośle! Jakoś poszło"
Pozdrawiam wszystkich podatników.
Ocena:
146
(172)
Komentarze