Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88989

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Grudzień, ostatni wtorek przed świętami. Godzina 20 z minutami, wracam właśnie z pracy, kilkaset metrów od domu zatrzymuje mnie policja w celu dokonania "rutynowej kontroli drogowej". Sprawdzają dokumenty, po czym pan funkcjonariusz zasypuje mnie lawiną dziwnych pytań (nie pamiętam wszystkich, ale spróbuję przytoczyć, ile dam radę):

- Dokąd pani jedzie?
- Do domu
- Co pani robi o tej porze na ulicy? (w tej chwili nie ma lockdownu, godziny policyjnej ani żadnego ograniczenia w poruszaniu się)
- Wracam z pracy
- Jaki zawód pani wykonuje?
- Business manager w agencji reklamowej
- Czyli praca biurowa?
- Tak
- Z biura wraca się o 17, a jest 20
- Normalnie kończę o 18, dzisiaj miałam więcej pracy, bo zamykamy rok.
- Dlaczego nie pracuje pani zdalnie?
- Pracuję, dzisiaj musiałam wyjątkowo pojechać do biura, gdyż pewne rzeczy trzeba było zrobić na miejscu.
- Jakie rzeczy?
- (ciśnie mi się na usta "a co to pana obchodzi", ale grzeczne odpowiadam) Przygotować dokumenty dla doradcy podatkowego oraz rozesłać kopie czasopism do klientów. Nie da rady zrobić tego z domu.
- I tym się pani zajmowała aż do tej pory?
- Tak. Przepraszam, czy ja jestem o cos podejrzana? Zrobiłam coś nie tak?
- Nie, to rutynowa kontrola. Gdzie znajduje się pani miejsce pracy?
- (Podaję nazwę dzielnicy)
- Wracając stamtąd powinna była pani nadjechać z innego kierunku. Co pani robi na tej ulicy?
- Musiałam jeszcze coś po drodze załatwić.
- Co takiego musiała pani załatwić?
- Coś odebrać
- Co takiego?
- Zamówiłam sobie sushi na kolację i zboczyłam z trasy, żeby je odebrać z knajpki 3 ulice stąd.
- Proszę pokazać
- (pokazuję mu)
- Czy piła pani dzisiaj alkohol?
- Nie
- A kiedy ostatni raz piła pani alkohol?
- W sobotę ponad tydzień temu
- Co pani piła?
- Przepraszam, ale jakie to ma znaczenie? To było 10 dni temu.
- Proszę odpowiedzieć.
- 2 drinki Lillet rose z prosecco. Jestem pewna, że do tej pory wywietrzało.
- Czy zgadza się pani na badanie alkomatem?
- Oczywiście
- To za chwilę. Widzę, że dowód rejestracyjny jest na nazwisko xxx. Kto to jest?
- Mój mąż. Widzi pan, że jest to samo nazwisko.
- Dlaczego jeździ pani samochodem, który nie należy do pani?
- Jesteśmy małżeństwem, to nasz wspólny samochód. Tak się złożyło, że został zarejestrowany na męża, ale jeździmy nim oboje.
- Dlaczego został zarejestrowany na męża?
- (opowiadam mu, dlaczego)
- Czy mąż to potwierdzi?
- Jak najbardziej. Może pan do niego zadzwonić
- A gdzie on się w tej chwili znajduje?
- W Szwecji, u swoich rodziców.
- A co tam robi?
- ("a co to pana obchodzi") Pojechał na święta.
- Kiedy wyjechał?
- W sobotę
- A dlaczego sam?
- Ja dojadę do niego pojutrze
- Dlaczego nie pojechała pani razem z nim?
- Bo muszę jeszcze w tym tygodniu pracować
- No dobrze, to proszę jeszcze na badanie alkomatem.

Wydmuchałam okrągłe zero, pan funkcjonariusz życzył mi miłego wieczoru i kazał jechać prosto do domu. Przyznam, że mnie wkurzył. Jak już wspomniałam, nie ma w tej chwili żadnych obostrzeń, które ograniczałyby prawo do swobodnego przemieszczania się. Gdybym miała ochotę, mogłabym wyjść o 3 rano pojeździć sobie bez celu po ulicach i miałabym do tego pełne prawo. Do tego miałam poczucie, że pytania, nie dość, że były zupełnie od czapy, to pan policjant, korzystając z poczucia władzy, naruszył moją prywatność. Żadna ze spraw, o które wypytywał, nie powinna go obchodzić.

Ponieważ była to moja pierwsza kontrola w Niemczech, popytałam wśród znajomych, czy takie "grillowanie" jest normalne, czy też trafiłam na nadgorliwca, który nadużył uprawnień. I okazuje się, że ponoć tak właśnie w Niemczech wygląda "rutynowa kontrola". Sto pytań "z dupy", na które musisz bardzo grzecznie i szczegółowo odpowiadać, a jeśli okażesz zniecierpliwienie, zabiorą cię na komisariat, bo "masz problemy z agresją" i "możesz być pod wpływem narkotyków". Ponoć tak muszą, bo muszą sprawdzić twoje reakcje. Koleżanka (sporo młodsza ode mnie singielka) została kiedyś wypytana o życie osobiste i kontakty z płcią przeciwną. Ja i tak miałam ponoć szczęście, że mi dodatkowo nie trzepali samochodu.

Najlepsze jest to, że kiedy wzywa się policję np. do wypadku, trzeba na wolny radiowóz czekać 40 min do godziny. Teraz widzę, czym są tak zajęci.

Niemcy kontrola drogowa

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (236)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…