Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Taki drobiazg o tym, jak szlachetne akcje rozbijają się o inercję biurokratyczną.

Gdy byli uchodźcy na granicy z Białorusią była akcja, żeby ich przyjmować w swoich domach choćby na kilka dni. Tak, żeby okrzepli, uspokoili się i odpaśli nieco. Odpowiedziałem na apel pewnej organizacji - mam duży dom, razem z żoną jesteśmy na emeryturze, mówimy w obcych językach (ja nawet nieco po arabsku). Efektem była cisza Telefon odezwał się po pięciu tygodniach! Stwierdziliśmy, że po takim czasie, to my już nie jesteśmy zainteresowani. Sądziliśmy, że w tak pilnej sytuacji ktoś się z nami skontaktuje najdalej w ciągu dwóch dni. Przez litość nie podaję nazwy organizacji.

Teraz mamy kryzys związany z uchodźcami z Ukrainy. Zgodnie z zaleceniami gminy wypełniłem zgłoszenie, podałem dane kontaktowe i możliwości (matka z dzieckiem lub dwojgiem, dwa niewielkie pokoje do dyspozycji na wyłączność plus cała ogólnodostępna część domu, ogród itp). Po dwóch dniach odzew - trzeba będzie poczekać, bo względy organizacyjne, bla, bla, bla. I cisza. Nie wiem, co gmina robi. W szkole, na sali gimnastycznej uchodźcy śpią pokotem na polówkach. Pewnie byłoby im wygodniej u mnie. Ale nie można, bo to gminni uchodźcy.

Wk...łem się. Znajomy mojego syna jeździ do Przemyśla busem i zbiera tych nieszczęśników kwaterując ich w domach ludzi, którzy się do niego zgłaszają - taka prywatna inicjatywa. Jutro albo pojutrze będę mógł przytulić i pomóc ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Moja żona już smaży górę naleśników.
A ta gmina to Jabłonna.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 179 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…