Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89096

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję dla firmy, która jest bardzo międzynarodowa, ale jej główna siedziba znajduje się w Londynie. Tam też ja mam swoje biurko. Moja praca polega na czymś w rodzaju nadzoru - nie nad ludźmi, tylko nad danymi. Innymi słowy do moich obowiązków należy sprawdzanie raportów, które generują krajowe oddziały, mam tak do nadzorowania 7 krajów.

Przed pandemią hotele i auto były moim domem przez dwa tygodnie w miesiącu, tak sobie jeździłam po Europie i oglądałam tabelki. Nie przeszkadzało mi to, a na dodatek przynosiło profity, bo delegacje są dość drogie, w sensie choćby diet.

I przyszła pandemia. Firma się na chwilę zamknęła, ale ja cały czas pracowałam, przejęłam część innych obowiązków. Po kilku miesiącach produkcja i część laboratoryjna wróciły do normy, a więc i ja wróciłam do pierwotnych zajęć. Tyle, że biura zostały w home officie. Robiłam dokładnie to samo, tylko online. Wszystko grało i buczało, firma wróciła do dochodów przedpandemicznych i wszyscy szczęśliwi. I wreszcie przyszła wiadomość, że otwieramy biura od połowy kwietnia. Mój szef, właściciel firmy, nigdy nie robi nic na pół gwizdka, więc jak wracamy to na całego, żadnej tam hybrydy.

No i ok, wróćmy zatem, tęsknię za Londynem, mogę tam siedzieć. Ale cytując klasyka z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie na święty spokój, więc nieśmiało zaproponowałam, że może zostawimy mi w spokoju tę część, w której pracuję online. Skoro buczało przez dwa lata, to i dalej pobuczy. Otóż nie! Mam wsiąść w auto i jeździć. Się pytam po co? Generuje to koszty, marnuję swój czas, nie ma to sensu, ja nie nadzoruję tych ludzi, widzę ich raz w miesiącu i po prawdzie mam wywalone na to, kiedy i jak to robią, liczy się dla mnie tylko poprawność i utrzymanie terminu, a o to sami dbają. A to mam zacząć ich nadzorować! Ale jak do diabła?? Nie znam ich grafików, nie wiem kiedy ich nie ma, od tego mają przełożonych. Mam rację?

A nie, nie mam. I tylko po to, żeby mi udowodnić, że nie mam racji, od teraz mam dodatkowy obowiązek: będę zatwierdzać ich urlopy i mają mnie informować o chorobach! Ludzie, których nie znam. Z którymi moja praca się styka raz w miesiącu na jeden dzień. Czasami się czuję, jakbym pracowała dla zbuntowanego nastolatka. A to mądry facet, ma wielką firmę, nie jedną i doszedł do tego relatywnie sam.
No to ruszam w drogę...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (123)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…