Kierowcy w Polsce, przykład głupoty #999999
Miasto w południowej Polsce. W centrum miasta trwają dwa remonty. Mądre, czy nie, potrzebne czy nie: nieistotne dla tej historii - trwają od pewnego czasu i ciężko je przeoczyć czy nie wziąć pod uwagę w kalkulacji czasu dojazdu. Mówią o tym w radiu, mówią o tym znajomi, rodzina - nie wspominając o dość wyraźnym oznaczeniu w okolicy.
Remonty powodują, że na ulicy północ-południe formułuje się gęsty korek. Obserwuję go codziennie idąc do pracy.
Dziś jednak kierowcy sami sobie stworzyli nowy sposób na utrudnienie życia. Innym, ale sobie również.
Otóż ulica północ-południe zakorkowana. Przed skrzyżowaniem (za którym zaczyna się remont) stoi sznurek aut z dość sporym vanem na przedzie. Światło zmienia się na zielone, ale kierowca vana ma ewidentny widok na korek i nie rusza, gdyż nie ma możliwości wciśnięcia się choćby na 5 cm.
Kierowcy za nim najpierw trąbią (0,5 sekundy po tym, jak nie ruszył na zielonym), trąbią ponownie, a potem wymijają vana i ładują się przed niego - oczywiście łamiąc przepisy ruchu drogowego, gdyż na skrzyżowaniu nie ma do tego "legalnych" warunków.
Skutek? Teraz stoi korek północ-południe, ale również wschód-zachód, bo kierowcy minęli vana, wjechali na skrzyżowanie, zablokowali całą jego przepustowość i tak sobie stali raźnie przez kolejną zmianę świateł.
Drodzy państwo, jeśli ktoś nie rusza na zielonym to fakt: może się zagapił, może przysnął, ale w warunkach ewidentnych prac remontowych i ograniczonej przestrzeni, weźcie pod uwagę, że istnieje prawdopodobieństwo, że zwyczajnie nie ma gdzie zjechać wam z drogi.
Szerokości...
Miasto w południowej Polsce. W centrum miasta trwają dwa remonty. Mądre, czy nie, potrzebne czy nie: nieistotne dla tej historii - trwają od pewnego czasu i ciężko je przeoczyć czy nie wziąć pod uwagę w kalkulacji czasu dojazdu. Mówią o tym w radiu, mówią o tym znajomi, rodzina - nie wspominając o dość wyraźnym oznaczeniu w okolicy.
Remonty powodują, że na ulicy północ-południe formułuje się gęsty korek. Obserwuję go codziennie idąc do pracy.
Dziś jednak kierowcy sami sobie stworzyli nowy sposób na utrudnienie życia. Innym, ale sobie również.
Otóż ulica północ-południe zakorkowana. Przed skrzyżowaniem (za którym zaczyna się remont) stoi sznurek aut z dość sporym vanem na przedzie. Światło zmienia się na zielone, ale kierowca vana ma ewidentny widok na korek i nie rusza, gdyż nie ma możliwości wciśnięcia się choćby na 5 cm.
Kierowcy za nim najpierw trąbią (0,5 sekundy po tym, jak nie ruszył na zielonym), trąbią ponownie, a potem wymijają vana i ładują się przed niego - oczywiście łamiąc przepisy ruchu drogowego, gdyż na skrzyżowaniu nie ma do tego "legalnych" warunków.
Skutek? Teraz stoi korek północ-południe, ale również wschód-zachód, bo kierowcy minęli vana, wjechali na skrzyżowanie, zablokowali całą jego przepustowość i tak sobie stali raźnie przez kolejną zmianę świateł.
Drodzy państwo, jeśli ktoś nie rusza na zielonym to fakt: może się zagapił, może przysnął, ale w warunkach ewidentnych prac remontowych i ograniczonej przestrzeni, weźcie pod uwagę, że istnieje prawdopodobieństwo, że zwyczajnie nie ma gdzie zjechać wam z drogi.
Szerokości...
polskie drogi
Ocena:
134
(136)
Komentarze