Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oj oj... Dawno mnie tutaj nie było. Może czas na jakąś historię?

Zaczynamy.

Jak już wspominałem, prowadzę działalność gospodarczą, produkuję i sprzedaję sprzęt zabezpieczający przed poślizgiem, zarysowaniem czy obiciem.

Wróć!

Nie robię już tego. Teraz pracuje na etacie.

Ale wracając do historii, chciałbym wam opisać jak to się stało i gdzie wylądowałem.

Jakiś czas temu rodziło mi się drugie dziecko, początek tych Covidów. Jak Covid to pierwsze restrykcje, obostrzenia, spadki zamówień. Swoich klientów poinformowałem że obecnie przechodzę na 3 miesięczny okres pracy stacjonarnej. Telefon, mail, znaki dymne czy cokolwiek towar wysyłam. No ale Covid. Obroty zaczęły spadać, drastycznie spadać. Dodatkowo od kilku lat wstecz walczyłem z ojcem, który w sumie też mnie okradł na kilkaset tysięcy złotych (opisywałem w jakiejś historii wcześniej moje perypetie rodzinne), kilka nie trafionych inwestycji i człowiek zaczął nie wyrabiać. Obroty spadły z 50-60 tysięcy na 7-10 tysięcy, opłacić ZUS, podatki czy kredyty już nie było z czego. Trzeba było poszukać czegokolwiek żeby był dochód, a firma jako dodatek na same opłaty. Plan był taki że popracuje kilka miesięcy i wrócę do siebie.

No ale nie wyszło... i w sumie co innego wyszło.

Trafiłem do jednej z firm która w każdym sloganie reklamowym ma: "Lider branży" Branża dosyć specyficzna i hermetyczna. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia. Trafiłem na najniższe stanowisko jakie tam istnieje. Pomocnik w dwuosobowym dziale fizycznym że tak to nazwę.

Kasa? Słaba, lekko ponad najniższa krajowa. Ale akurat wtedy była to kasa na utrzymanie rodziny, a firma była na utrzymanie firmy.

Tak sobie pracowałem, miesiąc, drugi... zaraz trzeci a w mojej prywatnej firmie lepiej się nie dzieję. Kolejne lockdowny, zamknięte hotele, zamówienia w sztukach, a nie dziesiątkach jak było wcześniej. Spodobałem się przełożonemu, który obdarzył mnie zaufaniem, co u poprzednich pracowników na tym stanowisku nie zdarzało się. Chwalił, nawet namaścił mnie na swojego następcę. Przedłużyłem umowę na lepszych warunkach, ale dalej dłubałem się w tej pracy fizycznej, marząc o tym żeby wreszcie moja prywatna firma wystrzeliła z powrotem na właśnie tory.

I tak minął prawie rok.

Zawezwał mnie "Szef" z którym do tej pory rozmawiałem może ze dwa razy.
[S]zef - Ty jak Ci tam, Norbert, Niemy czy Nyord, ja przejrzałem twoje SiBi i ty masz firmę czym ty tam się zajmujesz?
[J]a - Nyord, po prostu Nyord. Mam firmę, ale będę ją zamykał, zajmowałem się tym, tym i tamtym.

Tak od słowa do słowa, wyszło że dostałem awans na biurowego.
To znaczy na osobę odpowiedzialną za jeden z działów firmy, kontakt z klientem oraz marketing.
Co mam napisać, robiłem to na swoim, to i dość naturalnie wyszło robić to w firmie której pracuje.

W międzyczasie zlikwidowałem swoją działalność, obroty spadły o 70-80%, nie było sensu dalej w to inwestować skoro w obecnej firmie mnie zaczęli doceniać. Wysłałem tylko "swoim" ze swojej działalności klientom podziękowania za 9 lat współpracy, lepszym po flaszce dodatkowo i na 100% zaangażowałem się w pracę w firmie szefa.

Po 3 miesiącach pracy na stanowisku, ogarnięciu zapomnianych tematów, renegocjacji umów, podpisaniu kilku umów na obsługę z moimi "starymi" klientami. Dział zaczął przynosić największe zyski od jakiś 5 czy 6 lat. A Szefu o mnie zapomniał, dalej leciałem na poborach z działu fizycznego. Upomniałem się raz, dostałem premię i zapewnienie że będę za pracę premiowany. Tylko te następne premie się już nie pojawiły.

Jestem dość wyszczekany. To byłem u szefa raz czy drugi i się przypomniałem, ale cisza w eterze. W międzyczasie szef zaczął przekazywać władzę młodemu pokoleniu czyli synowi i synowej. Przy kolejnej mojej wizycie w gabinecie i upomnieniu się o większe pieniądze bo: "dalej zarabiam jako osoba fizyczna, która miała nad sobą kierownika, a teraz ja muszę przed wami odpowiadać jako osoba odpowiedzialna za dział i za pracowników w niej" zapowiedziałem że to moja ostatnia wizyta i jeżeli nie przedstawią mi jak ma wyglądać moja płaca do końca tygodnia to ja od następnego tygodnia wracam pod skrzydła swojego byłego kierownika i szukam pracy, a dział sam się niech ogarnia. Młody szef się zagotował zaczął mi wygrażać że mnie zwolni, jak się nie podoba to mogę iść tam do roboli. Zlałem chłopaka ciepłym moczem i czekałem co wymyśli stary szef.

Po konsultacji tata, syn i synowa wyszło że chcą mi zaproponować, że mam podstawę tak jak zarabiam obecnie i 3% od ZYSKÓW działu, ale po przekroczeniu określonej kwoty. Niestety dla nich, liczyć potrafię. Proszę o wyliczenia kosztów działu i wtedy jak to przeanalizuję możemy usiąść do rozmów. Po kalkulacjach wyszło mi że te procenty to ja zobaczę może tylko kilka razy w roku, bo koszty działu tak rozdmuchali że ciężko byłoby na to ogólnie zarobić. Przedstawiłem swoje racje, powiedziałem że jak tak to ma wyglądać to ja nie jestem zainteresowany. Zostałem zakrzyczany tym razem przez synową że oni są tacy wspaniałomyślni że mi pracę dali, a ja wybrzydzam. Cóż powiedziałem jutro kończy się wasz czas, ja tu kłócić się nie będę i wyszedłem.

Wieczorem już w domu, telefon od szefa że on ma dla mnie dobrą propozycję i żebyśmy jutro porozmawiali. Nazajutrz z rana od razu szef wezwał i mówi:
[S] - Nyord, chce żebyś zajął się innymi rzeczami a nie twoim działem. Chcę żebyś teraz zajmował się naszym strategicznym klientem, a twój dział damy innej osobie. W związku z tym awansem dostaniesz podwyżkę tyle i tyle.
[J] - Okej szefie, tylko tym do tej pory zajmował się syn. Co z nim, kto ma dział wziąć. Któryś z chłopaków czy jak. Jeszcze szef da 100zł i możemy pomyśleć.
[S] - A bo ten mój syn jakoś nie może tego strategicznego klienta sobie ułożyć, a ty dział ogarnąłeś, dobrze przędzie to i to ogarniesz. A co do nowego kierownika działu to zostanie ten nowy co do pomocy dla chłopaków przyszedł. Co do kasy, niech stracę.
[J] - Szefie, ok mogę wziąć tego strategicznego klienta, ale nowy nie poradzi sobie, pracuje tydzień. Nic nie potrafi, a ma zarządzać ludźmi którzy tu pracują po kilka lat. Może któregoś z nich wziąć będzie lepiej.
[S] - Już postanowione, musisz nowego wszystkiego nauczyć.
I tak oto zostałem nominowany do obsługi kluczowego klienta.

Na nowym stanowisku musiałem sprzątać trupy wypadające z szafy po synalku, o co kilka razy się pokłóciliśmy i do tej pory chłopak ma mi to za złe. W pół roku udało mi się to ogarnąć. Jednak przy okazji robiłem charytatywnie cześć obowiązków z mojego byłego działu, bo nowy się jednak nie sprawdzał. Wolał sprzątać coś tam w firmie niż zająć się działem.

Od jakiegoś czasu w firmie zaczęli się zwalniać pracownicy. Szef zamiast reagować od razu czekał i "jakoś to będzie" jeden z kluczowych działów praktycznie przestał istnieć na dzień dzisiejszy, bo nie udało znaleźć zastępstw za osoby które odeszły. W moim byłym dziale, jeden z kluczowych pracowników także złożył wypowiedzenie bo nowy wszystkie zasługi sobie przypisywał, a nic nie robił. W międzyczasie odszedł także dyrektor od innych strategicznych firm i na kogo to spadło? Oczywiście na Nyorda, który jest podrzędnym pracownikiem, ale już dwa razy bajzel posprzątał to i ten posprząta. Nie powiem przy okazji tych zwolnień dostałem podwyżkę, jednak obecny ogrom obowiązków mówi że ten statek chyba już tonie i trzeba się ewakuować, chyba że zostanie zastosowany plan naprawczy. Jednak pomysły które były kierowane do szefostwa niestety zostały tylko pomysłami.

Dlatego lider branży liderem jest tylko z nazwy.

praca

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…