Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89147

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stronę przeglądam od kilku lat, jednak byłam tylko czytelnikiem. W najbliższym czasie zmieniam pracę i przypominam sobie wszystkie sytuacje, które mnie skłoniły do tej decyzji. Piekielnych historii jest sporo, więc mam nadzieję, że się spodoba.
Miłego czytania :)

Zacznijmy od tego, że wykonuję tzw. pracę biurową. Branża póki co nie ma znaczenia.
Moja praca wiąże się z wieloma obowiązkami, między innymi z tym, że to ode mnie handlowcy otrzymują informację co aktualnie mamy na stanie, a co nie, aby wiedzieli jakich produktów nie proponować klientom, bo akurat w danym dniu ich nie posiadamy.
Pojawia się pytanie, skąd ja te informacje mam, aby przekazać je dalej?
Wysyła mi je magazyn. Ludzie z tego działu mają obowiązek codziennie sprawdzić, czego brakuje i podać mi to w raporcie.
Wydaje się proste? No niestety takie nie jest.

Pierwszy problem który się pojawia jest banalnie prosty. Na magazynie brakuje ludzi, przez co sprawdzenie stanu towarów zajmuje sporo czasu. Zanim otrzymam informację czego brakuje, często jest godzina 10. W czym problem? Otóż w tym, że handlowcy pracują od 6-7 rano i jadąc do klienta, nie wiedzą czym mają handlować.

Drugi problem pojawia się najczęściej koło południa. Do tego czasu handlowcy zostają poinformowani o stanach towaru, z klientami jest załatwiona zamiana produktów, gdy jakiegoś brakuje, ewentualnie zamówienie zostaje przeniesione na inny dzień. Wszystko gra, można spokojnie pracować dalej. Taaaa...
Wtedy nagle, magazyn pisze wiadomość, że jednak brakuje jeszcze jakiegoś produktu. Jak jest on mało istotny to żaden kłopot, jakoś się ogarnie. Problemy się zaczynają, gdy okazuje się, że jest to jeden z najważniejszych produktów którym firma handluje, a taka informacja zdarza się bardzo często.
Obdzwaniam przedstawicieli, mówiąc jak wygląda sytuacja, podaje którzy ich klienci akurat to zamówili itp (sama również mam pod sobą kilku klientów za których odpowiadam i ich informuję).

Gdzie w tym wszystkim największa piekielność? W tym, że to ja muszę słuchać obelg od handlowców oraz klientów, nie tylko "swoich" (często handlowcy nie chcąc się kolejny raz tłumaczyć podają numer do biura, czyli do mnie), że sami nie wiemy co mamy i wprowadzamy ich w błąd. Muszę stawać na głowie, aby każdy mimo wszystko był zadowolony. Mimo, że nie mam żadnego wpływu na to, o której godzinie zostaje podana informacja, to ja muszę się nasłuchać. Handlowcom jeszcze mogę wyjaśnić, że to wina magazynu, ale klientowi nie mam prawa tego powiedzieć. Muszę go przeprosić i wysłuchać w spokoju co ma do powiedzenia oraz zrobić wszystko, aby zamawiał u nas dalej.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (92)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…