Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89158

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ludzie to idioci. Oczywiście nie wszyscy, ale ci, którzy stają na mojej drodze w sobotnie popołudnia to na ogół przypadki nieprzeciętnie wręcz bezmyślne…

Ale przejdźmy do opisu sytuacji :-)

Trenuję łucznictwo. Klub, do którego należę spotyka się w kilku różnych miejscach, w tym, w sobotnie popołudnia – w lokalnym parku (żeby nie było – za zgodą lokalnej rady miejskiej).
Każdą sobotnią sesję zaczynamy od odgrodzenia naszego kącika w najdalszym rogu parku, za pomocą taśmy i umieszczenia w strategicznych miejscach tabliczek: ‘Nie przekraczać linii – trwa łucznictwo’.

I co sobotę musimy przynajmniej raz przerywać strzelanie, bo ktoś nie umie lub nie chce zrozumieć ostrzeżenia.

Pół biedy – pies. Rozumiemy, pies czytać nie umie, wbiegnie czasem na odgrodzony teren, my przerywamy strzelanie i czekamy aż właściciel odwoła zwierza. I dzieje się tak w większości przypadków. Ale zawsze będzie jakiś problematyczny, gdzie właściciel przejdzie pod taśmą razem z psem i nie będzie się przejmować naszymi prośbami o opuszczenie terenu: “Bo ja tu zawsze przychodzę z psem na spacer”. Park ogromny – mnóstwo alejek, ścieżek, polanek, krzaczków i drzewek, ale pies się akurat musi wysiusiać/wykupkać pod tym, które rośnie na odgrodzonym przez nasz klub terenie.

Młodzież to przypadek zupełnie osobny.
Grupka pięciu czy sześciu chłopaków na rowerach, którzy najwidoczniej chcą przejechać przez park by dostać się za okoliczne pola. Podjechali pod taśmę i zatrzymali się. Wygląda, że studiują tabliczkę z ostrzeżeniem i naradzają się pomiędzy sobą. W końcu jeden podnosi taśmę i wchodzi na odgrodzony teren. John, główny trener krzyczy Stop! I używa gwizdka, gówniarz zatrzymuje się, ale zaraz dołącza do niego drugi, trzeci i cała reszta. Johnowi jakoś udaje się ich zatrzymać i zawrócić. Jak niepyszni przejeżdżają ścieżką za naszymi plecami. Ot, stała się im wielka krzywda – musieli nadrobić pięćdziesiąt metrów.

Młoda parka – przekraczają taśmę i siadają pod jednym z drzew. Na zwrócenie uwagi mówią, że przecież nie są na linii łucznicy – tarcza. Po wytłumaczeniu, że czasami się chybia, że strzała może się odbić od drewnianego rantu tarczy i kompletnie zmienić trajektorię lotu – niechętnie odchodzą.

Biegacze: ‘bo ja zawsze biegam tą trasą, nie chcę jej skracać, nie będę wiedział ile przebiegłem...’

Piłkarze – ulubiona rozgrzewka – slalom pomiędzy drzewami. Mają pachołki rozstawione ładnie na boisku – ale pomiędzy drzewami ciekawiej, a ich sport ważniejszy... Drzewa po drugiej stronie boiska - nie, bo za mało cienia...

Mamusie z dziećmi – ‘bo mój synek chciał zobaczyć z bliska’ – proszę bardzo, ale najbliżej to można zza taśmy, albo zza niebieskiej linii, na której ustawiają się łucznicy...
No i nie dotykać cudzego sprzętu – mój to używka, kupiona za grosze, ale niektóre łuki kosztują po kilka tysięcy funtów. A uszkodzić można – zwłaszcza bloczkowe – naciągnięcie i strzelenie na sucho może się skończyć rozpadnięciem łuku w drzazgi.

Każdemu z osobna trzeba tłumaczyć – strzała może polecieć w nieprzewidzianym kierunku, jest ostro zakończona, a niektóre łuki, zwłaszcza te należące do bardziej doświadczonych zawodników, to potężne maszyny o naciągu 40 – 45 funtów. Ale nawet te słabsze, treningowe, mogą zrobić krzywdę.

Czasami to aż ma się ochotę jednemu z drugim zasadzić strzałę w cztery litery. Taka lekcja ostateczna.

park łucznictwo

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…