Dzisiejsza sytuacja z naszym nadwornym behapowcem, zwanym także swojsko "behap_zdą"*. Człowiek ów stara się gorliwie udowadniać głęboki sens swojej obecności w typowym korpobiurze, gdzie największym zagrożeniem przy pracy jest możliwość przytrzaśnięcia palca szufladą. Efekt łatwy do przewidzenia - nikt go nie lubi, a nawet bufetowa krzywo patrzy od czasu gdy wypomniał jej brak atestu na uchwyt do serwetek.
Ale ad rem. Kolega zabłądził przypadkiem do magazynu i zauważył brak przydziałowej drabiny. Popytał, znalazł winnego i odebrał mu sprzęt zadekowany za regałem. Już z drabiną pod pachą miał nieszczęście wpaść na korytarzu na behapowca.
- Panie starszy referencie, czy posiada Pan uprawnienia do pracy na wysokościach powyżej dwóch metrów? - bez żadnego wstępu zagadnął go behapowiec.
- Eee? Nie posiadam.
- No to nie może Pan używać drabiny. Będę musiał zanotować i zgłosić wykroczenie przeciwko przepisom.
Koledze mowę odjęło, ale na krótko.
- Ja jej nie używam, tylko odnoszę do magazynu!
- To nie ma znaczenia, noszenie to też używanie. Nie może jej Pan nosić.
Kolega zapienił się poważnie, bo stężenie absurdu przekroczyło dopuszczalne normy BHP.
- Taak? A Pan szanowny posiada uprawnienia?
- No, tak, a co?
- To łap się za tą drabinę i odnieś mi ją do magazynu, behapi... behapowcu, zamiast się przypie... przyczepiać!
Niestety, behapowiec zawinął się na pięcie i tłumacząc nawałem pilnych prac zniknął za rogiem. Kolega podumał jeszcze chwilę nad brakiem sensu tego co się wydarzyło i ponownie naruszając bezpieczeństwo i higienę pracy poniósł drabinę w stronę magazynku.
* określenie wzięło się ze wspomnień Lansky'ego i pasuje idealnie: https://joemonster.org/art/4358/Lansky_Wspomnienia_kierownika_wesolej_budowy_II
Ale ad rem. Kolega zabłądził przypadkiem do magazynu i zauważył brak przydziałowej drabiny. Popytał, znalazł winnego i odebrał mu sprzęt zadekowany za regałem. Już z drabiną pod pachą miał nieszczęście wpaść na korytarzu na behapowca.
- Panie starszy referencie, czy posiada Pan uprawnienia do pracy na wysokościach powyżej dwóch metrów? - bez żadnego wstępu zagadnął go behapowiec.
- Eee? Nie posiadam.
- No to nie może Pan używać drabiny. Będę musiał zanotować i zgłosić wykroczenie przeciwko przepisom.
Koledze mowę odjęło, ale na krótko.
- Ja jej nie używam, tylko odnoszę do magazynu!
- To nie ma znaczenia, noszenie to też używanie. Nie może jej Pan nosić.
Kolega zapienił się poważnie, bo stężenie absurdu przekroczyło dopuszczalne normy BHP.
- Taak? A Pan szanowny posiada uprawnienia?
- No, tak, a co?
- To łap się za tą drabinę i odnieś mi ją do magazynu, behapi... behapowcu, zamiast się przypie... przyczepiać!
Niestety, behapowiec zawinął się na pięcie i tłumacząc nawałem pilnych prac zniknął za rogiem. Kolega podumał jeszcze chwilę nad brakiem sensu tego co się wydarzyło i ponownie naruszając bezpieczeństwo i higienę pracy poniósł drabinę w stronę magazynku.
* określenie wzięło się ze wspomnień Lansky'ego i pasuje idealnie: https://joemonster.org/art/4358/Lansky_Wspomnienia_kierownika_wesolej_budowy_II
firma bhp
Ocena:
160
(170)
Komentarze