Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89176

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Specjalista informatyk.

W poprzedniej firmie wszystkimi pracami "informatycznymi" - wliczając w to wetknięcie wtyczki w gniazdko - musiał zajmować się "specjalista- informatyk". Nikomu z laików nie wolno było nawet dotknąć kabelka, bo zepsuje! Wiadomo - międzynarodowa korporacja. W kierunku serwerowni nawet nie wolno było spojrzeć, nie mówiąc o próbie wejścia!

Problem tkwił tylko w tym, że dział pomocy technicznej IT znajdował się w Holandii a nasz oddział korpo - w Polsce.

Omijaliśmy problem jak tylko się dało. Trudno w końcu czekać aż do wypiętej z kontaktu wtyczki przyjedzie specjalista z Holandii. Komputery - komputerami, ale serwerownia - rzecz święta, miejsce poświęcone, sacrum po prostu.

Tego problemu jednak ominąć się nie dało.

Przyjechała do nas super-mega-hiper wypasiona maszyna wielofunkcyjna, łącząca w sobie funkcje drukarki, skanera, faksu, masażu i drapacza po plecach. Maszyna miała być podłączona do internetu tak, aby wszyscy pracownicy mogli z niej korzystać przez sieć.

Dla niewtajemniczonych - drukarka sieciowa.

Do podłączenia tak szalenie technologicznie wymagającego sprzętu musiał przyjechać specjalista-informatyk. Z Holandii. Przyjechał.

Dla żeńskiej części zespołu stanowił miły akcent, ponieważ był sobowtórem Willa Smitha. Równie ciemnoskóry i równie przystojny.

Ale na tym się jego pozytywy kończyły.

Spędził u nas 2 dni. Tyle czasu zajęło mu podpięcie super-mega-hiper wypasionej maszyny wielofunkcyjnej do naszej sieci. Maszyna działała. Will Smith wyjechał żegnany westchnieniami żeńskiej części zespołu.

Dzień po jego wyjeździe wynikł problem. Przestały działać telefony. Dla nas - jako call center firmy ubezpieczeniowej, przyjmującej szkody (ludzie, którzy wykupili polisy i oczekują natychmiastowej pomocy) - był to problem bardzo dużego kalibru.

Zgłosiliśmy do naszego IT Support czyli do Holandii. Popatrzyli, pomyśleli... (linie nie działają już drugi dzień, zaczyna się Harmageddon). Myśleli, myśleli... i wymyślili! - problem leży po stronie polskiego dostawcy usług telefonicznych!

Zgłosiliśmy. Wizyta technika jutro (linie nie działają już trzeci dzień! Harmageddon stał się stanem faktycznym).

Przyjechał starszy pan. Wszedł do świątyni (serwerowni). Spokojnie wpiął w odpowiednie miejsce kabelek od centrali telefonicznej, wypięty przez Specjalistę, który wypiął go w jakimś tam sobie znanym celu i zapomniał podłączyć z powrotem.

Telefony odżyły.

call_center

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (220)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…