Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89194

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Dzisiaj będę żalić się wam, nad moją wizytą u fryzjera - jak to często się u kobiet zdarza. Ale tym razem chodzi o wizytę niedoszłą, więc tyle w tym wszystkim dobrego, że moje włosy chociaż nie ucierpiały. Z drugiej strony, one przynajmniej odrastają, a mój czas został bezpowrotnie stracony.

Niedawno postanowiłam zapisać się do pewnego salonu w moim mieście. Zapisy były przez booksy.com. I wszystko fajnie, wybrałam fryzjerkę, godzinę, dzień, po czym próbuję zapłacić 50 zł - bo tyle wynosiła przedpłata. Próbuję raz, drugi, ale wyskakuje jakiś tajemniczy błąd, choć nigdy mi się tak nie zdarzało, a zakupy przez internet robię dość często. Za trzecim razem wreszcie płatność zakończyła się powodzeniem.

Jednak mimo, że została ona pobrana - na szczęście tylko jeden raz - to genialny system i tak zapisał mnie aż na trzy wizyty. Pomimo tego, że wymagana była przedpłata i czas na jej zrobienie wynosił 3 minuty, które już dawno minęły.
Więc chwytam za telefon i próbuję dodzwonić się do salonu. Dzwonię pierwszy, drugi, trzeci raz, w pewnych odstępach czasu, nikt nie odbiera. Ale rozumiem, że mogą być zapracowani, tak bywa, więc czekam na ich telefon.

Jak to czasem pechowo się składa oddzwonili raz, ale akurat wtedy, kiedy ja nie mogłam odebrać. Więc próbuję do nich dzwonić znowu, nikt nie odbiera. Napisałam im, więc wiadomość, że omyłkowo system zapisał mnie aż na trzy godziny, a ja zapisałam się na jedną i to właśnie wtedy chcę przyjść. Następnego dnia dostaję odpowiedź mailem: "Bardzo nam przykro, lecz z powodu rezerwacji aż trzech terminów, zostały one anulowane. Zapraszamy do wybrania innego terminu".

Jednak o przedpłacie ani słowa. Kiedy, więc po kilku próbach udało mi się do nich dodzwonić dowiedziałam się, że będzie ona wykorzystana, kiedy wybiorę inny termin - wszystko byłoby fajnie, ale zostały same takie, które mi nie odpowiadały godzinowo, a nie chcę czekać całego miesiąca na wizytę. Po długiej dyskusji udało mi się, więc wyegzekwować zwrot przedpłaty. Nadal na niego czekam, a niedługo minie tydzień, więc być może niedługo czekają mnie dalsze próby dodzwonienia się do salonu, kto wie.

I na koniec, żeby nie było. Za największą piekielność nie uważam tego, że nikt tam nie odbiera, bo może nie mają nikogo na recepcji i są ciągle zajęci. Rozumiem to, bo odbieranie przy kliencie jest jakby nie patrzeć dość mało profesjonalne - choć mnie by osobiście nie przeszkadzało, ale są tacy, którym i owszem.

Najbardziej piekielny był brak komunikacji z salonem. I tego, że nie zostawili mi jednak tej opłaconej wizyty, nie przeczytali mojej wiadomości, zanim odpisali, że anulują wszystkie trzy. Zwyczajnie nie pomyśleli, albo mnie olali. A to nie boli, tylko czasem traci się potencjalnych klientów, bo zapisałam się zupełnie do innego miejsca.

salon fryzjerski

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…