Planujemy wesele. Niestety już wiem, że bez piekielności się nie obejdzie. W kilku podpunktach przekażę z czym się zderzyliśmy.
1. Miejsce
Rodzinie mojego narzeczonego jest nie po drodze do naszego obecnego miasta. Nie dziwię im się, bo jest to prawie 250 kilometrów, dlatego szukaliśmy miejsca z hotelem lub takiego gdzie hotel jest niedaleko i z naszej strony zapewniamy dwie noce (z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę), aby każdy mógł przyjechać i na spokojnie odetchnąć, a w niedzielę po śniadaniu wyjechać do domu, bo nie organizujemy poprawin (o tym za chwilę).
Oczywiście spotkało się to z oburzeniem, bo to jest zbyt dużo kilometrów do przyjazdu. I o ile zrozumiałabym dziadków narzeczonego, którzy lvl 85 już osiągnęli, tak oni nie mają ku temu żadnych zastrzeżeń, a młode osoby od 20 do 40 lat.
2. Ceny
Wysłaliśmy zapytania do kilku miejsc i tu również chciałabym poznać wasze zdanie i proszę o komentarz. Wszystkie miejsca z okolicy ceny za talerzyk miały w widełkach 350-450 zł. Dodatkowo nie miały opcji nieuwzględnienia dzieci do lat trzech. W jednym przypadku spytaliśmy się czemu w takim razie dla dwulatka jest liczona opcja jak dla dorosłego faceta, dostałam odpowiedź, że sporo osób zaniżało wiek swoich gości i okoliczne miejscówki przestały oferować zniżki lub menu dziecięce.
Czy w waszej okolicy jest to samo, czy to miejscowa patologia zapoczątkowana przez jedno miejsce i przejęta przez pozostałe?
3. Brak dzieci
W związku z tym, że każde z miejsc liczyło sobie za małe dzieci, a animatorka wyceniła swoją usługę na prawie 700 złotych za 4 godziny zabawy, stwierdziliśmy, że mimo wcześniejszego zamiaru zaproszenia dzieci na uroczystość oraz obiad i ciasto, odstępujemy od tego zamiaru.
Czuję, że mocno to zredukuje naszą liczbę gości, bo niektóre osoby są zrośnięte z dzieckiem, mimo że liczy ono już te kilka lat i jest w pełni samodzielne (mam przypadek 6 latka, który ma zakaz używania noża i wszystko za niego kroi ciocia). Nastawiamy się na pretensje.
4. Brak poprawin
Byliśmy na kilku weselach i to co zauważyliśmy, to fakt, że poprawiny często są walką z niewyspaniem, jedzeniem obiadu na szybko i brakiem zabawy. Dlatego zgapiliśmy pomysł od naszych znajomych, którzy zaproponowali swoim gościom śniadanie w luźnej atmosferze (już bez sukienek, garniturów). Dodatkowo mieszkamy niedaleko zabytkowej okolicy, a wiemy że paru naszych gości chciałoby jeszcze zobaczyć zabytki nim wrócą do domów.
Niestety moi rodzice i teściowie nie akceptują takiego pomysłu. Na nasze szczęście całość opłacamy sobie sami i nie mogą nam swojego zdania narzucić.
5. Liczba gości
Znacie stereotypowe polskie wesela i odpraszanie? U nas też były na to naciski, bo przecież ja byłam na weselu u Asi gdy miałam 5 lat, więc teraz powinnam ją odprosić. Tylko ostatni raz Asię widziałam chyba na tym weselu albo ciut później i nawet nie wiem jak wygląda.
A czemu nie zaprosisz cioci Krysi, skoro wujka Zenka zapraszasz? Bo cioci Krysi nie lubię z wielu powodów (między innymi przytyki do mojego wyglądu). Podobnie u narzeczonego- a czemu ten jest zaproszony, a dlaczego ten? A czy nie lepiej olać znajomych i w ich miejsce zaprosić rodzinę, z którą dawno się nie widziało? A jak to będzie wyglądać jak się spotkamy?
U narzeczonego pojawiła się dodatkowo kwestia jego chrzestnego. Chrzestny to przyjaciel Teścia z czasów wojska, ale ostatni raz mój narzeczony miał z nim kontakt jakieś 10 lat temu i nawet nie zna jego adresu-Teściu również nie, bo ich drogi się rozeszły, a mimo to chce go na naszym weselu.
Mam coraz większą ochotę rzucić wszystko i wyjechać na ślub za granicę.
1. Miejsce
Rodzinie mojego narzeczonego jest nie po drodze do naszego obecnego miasta. Nie dziwię im się, bo jest to prawie 250 kilometrów, dlatego szukaliśmy miejsca z hotelem lub takiego gdzie hotel jest niedaleko i z naszej strony zapewniamy dwie noce (z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę), aby każdy mógł przyjechać i na spokojnie odetchnąć, a w niedzielę po śniadaniu wyjechać do domu, bo nie organizujemy poprawin (o tym za chwilę).
Oczywiście spotkało się to z oburzeniem, bo to jest zbyt dużo kilometrów do przyjazdu. I o ile zrozumiałabym dziadków narzeczonego, którzy lvl 85 już osiągnęli, tak oni nie mają ku temu żadnych zastrzeżeń, a młode osoby od 20 do 40 lat.
2. Ceny
Wysłaliśmy zapytania do kilku miejsc i tu również chciałabym poznać wasze zdanie i proszę o komentarz. Wszystkie miejsca z okolicy ceny za talerzyk miały w widełkach 350-450 zł. Dodatkowo nie miały opcji nieuwzględnienia dzieci do lat trzech. W jednym przypadku spytaliśmy się czemu w takim razie dla dwulatka jest liczona opcja jak dla dorosłego faceta, dostałam odpowiedź, że sporo osób zaniżało wiek swoich gości i okoliczne miejscówki przestały oferować zniżki lub menu dziecięce.
Czy w waszej okolicy jest to samo, czy to miejscowa patologia zapoczątkowana przez jedno miejsce i przejęta przez pozostałe?
3. Brak dzieci
W związku z tym, że każde z miejsc liczyło sobie za małe dzieci, a animatorka wyceniła swoją usługę na prawie 700 złotych za 4 godziny zabawy, stwierdziliśmy, że mimo wcześniejszego zamiaru zaproszenia dzieci na uroczystość oraz obiad i ciasto, odstępujemy od tego zamiaru.
Czuję, że mocno to zredukuje naszą liczbę gości, bo niektóre osoby są zrośnięte z dzieckiem, mimo że liczy ono już te kilka lat i jest w pełni samodzielne (mam przypadek 6 latka, który ma zakaz używania noża i wszystko za niego kroi ciocia). Nastawiamy się na pretensje.
4. Brak poprawin
Byliśmy na kilku weselach i to co zauważyliśmy, to fakt, że poprawiny często są walką z niewyspaniem, jedzeniem obiadu na szybko i brakiem zabawy. Dlatego zgapiliśmy pomysł od naszych znajomych, którzy zaproponowali swoim gościom śniadanie w luźnej atmosferze (już bez sukienek, garniturów). Dodatkowo mieszkamy niedaleko zabytkowej okolicy, a wiemy że paru naszych gości chciałoby jeszcze zobaczyć zabytki nim wrócą do domów.
Niestety moi rodzice i teściowie nie akceptują takiego pomysłu. Na nasze szczęście całość opłacamy sobie sami i nie mogą nam swojego zdania narzucić.
5. Liczba gości
Znacie stereotypowe polskie wesela i odpraszanie? U nas też były na to naciski, bo przecież ja byłam na weselu u Asi gdy miałam 5 lat, więc teraz powinnam ją odprosić. Tylko ostatni raz Asię widziałam chyba na tym weselu albo ciut później i nawet nie wiem jak wygląda.
A czemu nie zaprosisz cioci Krysi, skoro wujka Zenka zapraszasz? Bo cioci Krysi nie lubię z wielu powodów (między innymi przytyki do mojego wyglądu). Podobnie u narzeczonego- a czemu ten jest zaproszony, a dlaczego ten? A czy nie lepiej olać znajomych i w ich miejsce zaprosić rodzinę, z którą dawno się nie widziało? A jak to będzie wyglądać jak się spotkamy?
U narzeczonego pojawiła się dodatkowo kwestia jego chrzestnego. Chrzestny to przyjaciel Teścia z czasów wojska, ale ostatni raz mój narzeczony miał z nim kontakt jakieś 10 lat temu i nawet nie zna jego adresu-Teściu również nie, bo ich drogi się rozeszły, a mimo to chce go na naszym weselu.
Mam coraz większą ochotę rzucić wszystko i wyjechać na ślub za granicę.
ślub wesele
Ocena:
123
(131)
Komentarze