Niby nic nowego, ale zawsze piekielne...
Znajoma - pani koło czterdziestki. Od pewnego czasu coraz silniejsze i bardziej dokuczliwe bóle stawów. Nie takie, żeby się żyć nie dało, ale jednak męczące. Jedne tabletki, drugie... W końcu do lekarza. Jedna wizyta, druga - lekarz internista rozłożył ręce: skoro to nie działa i tamto też, to chyba ma pani jakiś problem reumatologiczny.
No więc skierowanie do reumatologa.
Pacjentka zadzwoniła do Instytutu Reumatologii (Warszawa) - specjalistyczna placówka, tym się tylko zajmująca, najlepsi w tej dziedzinie lekarze na Mazowszu, jedni z najlepszych w Polsce. Więc ją zapisali.
Na godzinę 10:00.
28 maja.
2025 roku...
Tak, za trzy lata.
Pacjentka się za głowę złapała. podzwoniła po innych placówkach - no faktycznie, dało się zapisać szybciej. Za dwa i pół roku. W jednym miejscu udało się nawet na rok 2024! Sukces!
Ale czekać dwa lata - kiepsko, bo raz, że boli, a dwa, że cholera wie, co się przez te dwa lata pokomplikuje, prawda? Więc pacjentka wymyśliła sobie, że pójdzie prywatnie. Pani jest mocno niezamożna (to i tak eufemizm), ale raz wydać dwie stówy na lekarza - no trudno.
Niestety, jej lekarz pierwszego kontaktu sprowadził ją na ziemię. Dwie stówy za wizytę - to dopiero początek wydatków. Bo akurat u reumatologia ZAWSZE jest tak, że żeby to miało sens, to trzeba na dzień dobry zrobić multum badań. A jak pójdziesz do lekarza prywatnie, to już badań na NFZ nie zrobisz. Nieważne, że jesteś ubezpieczona, płacisz składki na ZUS i takie tam. Nie, bo nie.
A pacjentki nie stać na płacenie za kolejne wizyty i kupę (potencjalnie drogich) badań. Więc poczeka. Dwa lata. Ciekawe, czy wtedy jeszcze będzie chodzić.
"Patrz, Europo, jak można pięknie żyć"...
Znajoma - pani koło czterdziestki. Od pewnego czasu coraz silniejsze i bardziej dokuczliwe bóle stawów. Nie takie, żeby się żyć nie dało, ale jednak męczące. Jedne tabletki, drugie... W końcu do lekarza. Jedna wizyta, druga - lekarz internista rozłożył ręce: skoro to nie działa i tamto też, to chyba ma pani jakiś problem reumatologiczny.
No więc skierowanie do reumatologa.
Pacjentka zadzwoniła do Instytutu Reumatologii (Warszawa) - specjalistyczna placówka, tym się tylko zajmująca, najlepsi w tej dziedzinie lekarze na Mazowszu, jedni z najlepszych w Polsce. Więc ją zapisali.
Na godzinę 10:00.
28 maja.
2025 roku...
Tak, za trzy lata.
Pacjentka się za głowę złapała. podzwoniła po innych placówkach - no faktycznie, dało się zapisać szybciej. Za dwa i pół roku. W jednym miejscu udało się nawet na rok 2024! Sukces!
Ale czekać dwa lata - kiepsko, bo raz, że boli, a dwa, że cholera wie, co się przez te dwa lata pokomplikuje, prawda? Więc pacjentka wymyśliła sobie, że pójdzie prywatnie. Pani jest mocno niezamożna (to i tak eufemizm), ale raz wydać dwie stówy na lekarza - no trudno.
Niestety, jej lekarz pierwszego kontaktu sprowadził ją na ziemię. Dwie stówy za wizytę - to dopiero początek wydatków. Bo akurat u reumatologia ZAWSZE jest tak, że żeby to miało sens, to trzeba na dzień dobry zrobić multum badań. A jak pójdziesz do lekarza prywatnie, to już badań na NFZ nie zrobisz. Nieważne, że jesteś ubezpieczona, płacisz składki na ZUS i takie tam. Nie, bo nie.
A pacjentki nie stać na płacenie za kolejne wizyty i kupę (potencjalnie drogich) badań. Więc poczeka. Dwa lata. Ciekawe, czy wtedy jeszcze będzie chodzić.
"Patrz, Europo, jak można pięknie żyć"...
słuzba_zdrowia kolejki system
Ocena:
143
(159)
Komentarze