Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89308

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chyba się dałam zrobić w bambuko.

Nawet nie chyba, ale na pewno.

W listopadzie roku pańskiego 2021 przyszło do mnie „ostateczne wezwanie do zapłaty” mandatu za przejazd komunikacją miejską w kwocie xxx, powiększonej o odsetki w kwocie yyy oraz o koszty rozprawy sądowej w kwocie zzz. Razem 394,50 zł. W terminie do 7 dni, w przeciwnym wypadku sprawa zostanie zgłoszona do komornika. Wszystko na pięknym druku Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie.

Dumam, dumam... Kiedy też to ja mogłam bez biletu jechać, skoro od kilku lat z komunikacją miejską naszej stolicy łączy mnie jedynie kontakt wzrokowy, gdy hamuję, aby przepuścić autobus wyjeżdżający z zatoczki lub tramwaj przy skręcie, a wcześniej zawsze miałam bilet miesięczny.

Nic nie wydumałam toteż dzwonię pod podany na „ostatecznym wezwaniu” numer telefonu. Po podaniu wszystkich danych, o które poprosiła pani dowiedziałam się, że w dniu 15 maja 2005 roku (!!!) jechałam bez biletu linią 125.

Potrzebowałam chwili, aby przetrawić uzyskaną informację. Byłam pewna na 99%, że nigdy nie zostałam przyłapana na jeździe bez biletu z tego prostego względu, że zawsze miałam bilet miesięczny. Pozostał mi jednak ten 1% niepewności. Bo może kiedyś tam zapomniałam doładować i jednak mnie złapali? Minęło 16 lat... Mam prawo nie pamiętać.

No ale skoro było to 16 lat temu to przecież nastąpiło przedawnienie, czyż nie? Pani nieprzyjemnym, napastliwym głosem twierdzi, że nie, bo była sprawa sądowa.

Ale czemu nigdy nie dostałam najmniejszej choćby informacji, żadnego wezwania do zapłaty, ponownego wezwania, jakiegokolwiek monitu, powiadomienia o rozprawie, nic? Faktem jest, że od 2005 roku miejsce zamieszkania zmieniłam dwukrotnie. Jednak pod adresem, pod którym mieszkałam w 2005 roku mieszka do dziś moja przyjaciółka (kupiła ode mnie to mieszkanie), która z całą pewnością powiadomiłaby mnie o liście poleconym (a chyba wezwania do zapłaty itp wysyła się poleconym?)

Ponadto „ostateczne wezwanie” trafiło pod adres, pod którym zamieszkuję obecnie (od 5 lat) czyli jednak potrafią mnie znaleźć, jak trzeba.

No dobra, wiem, głupio zrobiłam. Poddałam się i zapłaciłam. Tylko i wyłącznie dlatego, że wystraszyłam się, że faktycznie do mojej firmy zgłosi się komornik z zajęciem kwoty, a ja bardzo ciężko pracowałam przez ostatnie 13 lat na wysoką pozycję, jaką obecnie zajmuję i nie mogę sobie pozwolić na utratę reputacji, a czymś takimi niewątpliwie byłoby zajęcie komornicze. Uznałam, że kwota nie jest warta utraty nieskazitelnej reputacji, którą muszę mieć, pracując na moim stanowisku.

Teraz tylko tak z czystej ciekawości pytam – sprawa mi śmierdzi fejkiem i wymuszeniem na kilometry – jak powinno się postąpić w takim przypadku?

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (130)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…