Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#89313

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pomyślałam, że opowiem wam o pewnym nauczycielu z liceum. Wprawdzie skończyłam edukację w tym przybytku już ponad 10 lat temu, ale rozmawiając ostatnio z koleżanką przypomniało mi się to i owo, więc kto wie, a nuż się spodoba.

Akurat na ostatni rok rzeźby (uczyłam się w liceum plastycznym) przyszedł do nas niejaki pan Igorek (imię nie zmienione, a co!). Poprzednia nauczycielka prowadziła ten przedmiot zupełnie normalnie, padał temat i trzeba było coś ulepić, czasem zdarzyło się lepienie "z natury", na przykład czaszki kościotrupa (nazywał się Stefan i był elementem wielu martwych natur). Ale nie pan Igorek. Pan Igorek był dość młody i miał WIZJĘ. Albo raczej WIZJE. Był fanem wszelkiej maści szeroko pojętej sztuki nowoczesnej, zwłaszcza performance'ów. No i tu się nie dogadaliśmy, bo ja mam od zawsze zdanie, że artysta aby nazywać się artystą powinien jednak cośtam umieć, a nie narzygać na płótno i udawać, że to Wielka Sztuka. Nie wiem, czy podzieliłam się z Igorkiem tą światłą refleksją czy po prostu coś wyczuł, w każdym razie uwziął się na mnie.

Raz dostałam z marszu jedynkę, bo położyłam NIECHCĄCY kurtkę na blacie zakrytym papierami* pod którymi, jak się okazało, znajdowały się płaskorzeźby innego rocznika. Na mój argument, że po to są pozakrywane tymi papierami żeby nic im się nie stało i bez przesady, moja kurtka nie waży 10 kilo odpowiedział, że przecież mogło i tu chodzi o ZASADĘ. Aha. Innym razem zaczął mnie opierniczać za jakąś inną straszną zbrodnię (nie pamiętam o co chodziło, chyba znowu o położenie czegoś w złym miejscu) i nawet nie dał mi dojść do słowa, że to nie ja. Kolega (jeden z jego ulubieńców) się wtrącił, że to jego, na co zmieszany Igorek odparł:

- Widzisz, [imię kolegi], jaki z ciebie burak, koleżance się przez ciebie oberwało!

Kolega pały nie dostał.

Pamiętam jakiś dziwny "egzamin" na którym były zarówno szczegółowe pytania z anatomii (to nic, że nigdy nas tego nie uczył) jak i pytania o prace jego ulubionych "artystów". Za komentarz niech posłuży koleżanka. Wylosowała i przeczytała pytanie, Igorek wpatruje się w nią wyczekująco, jej odpowiedź brzmiała: "Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia". I usiadła, pan Igorek nieco przygasł :D

Ale to jeszcze nic, najgorsze było to, że ten typ sobie wymyślił specjalne prace semestralne. Padał jakiś abstrakcyjny temat i mieliśmy go "zaskoczyć". Wyraźnie marzył, żebyśmy skakali po ławkach na golasa czy coś w tym stylu w ramach "performance'u", ale jakoś nikt w klasie nie był do tego skłonny... Ogólnie przyjęło się podejście "przynieść cokolwiek i sprzedać dobrą bajerę, a on to kupi". Niestety, wyjątkowo nie mam głowy do wymyślania jakichś abstrakcyjnych teorii z rzyci, nieważne czy chodzi o interpretację wiersza czy pracę na rzeźbę, więc cierpiałam podwójnie. Traf chciał, że chwilę przed zaliczeniem letnim złamałam rękę. Znaczy, oficjalnie było to pęknięcie kości promieniowej (beznamiętne pytanie lekarki na pogotowiu: "rolki czy rower?" zapamiętam na zawsze :D), tak czy inaczej ręka poszła w gips. Lewa, więc o ile jako praworęczna mogłam malować czy rysować bez większych trudności, o tyle z bardziej skomplikowanymi czynnościami miałam jednakowoż lekki problem.

Nie ukrywam, miałam nadzieję, że dzięki temu uda mi się wymigać od piekielnej rzeźby. Poszłam więc porozmawiać z panem Igorkiem. Praktycznie oskarżył mnie, że zrobiłam to specjalnie(!) i on nie widzi żadnych przeszkód, żebym zrobiła to zaliczenie i może mogłabym wykorzystać w tym celu swoją tymczasową niesprawność... Cóż, zarabiam dziś całkiem nieźle w gamedevie jako grafik/animator i dalej nie wiem, jak miałoby to wyglądać. Chyba nawet jacyś inni nauczyciele z nim rozmawiali, bo poskarżyłam się na przykład panu od malarstwa (jego komentarz: "a czym ma pani zrobić tę rzeźbę, nogami?"), ale pan Igorek pozostawał nieugięty. Koniec końców przyniosłam jakieś badziewie zawierające udko z kurczaka* i produkowałam się na temat losu zwierząt itp, a gość mnie pyta, czy wiem, z czego są moje glany... Cokolwiek to miało do rzeczy. I tak na moim świadectwie maturalnym z rzeźby miałam 3, a wcześniej czwórki i piątki...

*ktoś przyniósł masę roztopionego wosku, że to niby nawiązanie do Ikara, dostał 5

I tak się teraz zastanawiam, czy pan Igorek nadal tam uczy, a jeśli tak, to czy przeszły mu te jego WIZJE. Jeśli nie, to serdecznie współczuję jego uczniom.

*[EDIT] 1. Dobra, widzę, że trzeba objaśnić ze szczegółami, bo ten punkt wzbudza chyba największe kontrowersje: blat był przykryty wielkimi, gładkimi arkuszami białego papieru, naprawdę fizyczną niemożliwością było zobaczenie co jest pod nimi. Niech będzie, że częściowo moja wina, bo nie pomyślałam, trudno, bywa. Natomiast naprawdę nie wiem, co musiałabym mieć w kieszeniach upchane i z jaką siłą rzucić tą kurtką żeby coś uszkodzić, glina wbrew pozorom aż tak łatwo się nie odkształca, to nie chińska porcelana, że rozwala się od byle pstryknięcia (ceramikę i szkło robiło się jeszcze gdzie indziej, tak uprzedzając czepialskich).

2. Co do mojej rzekomej hipokryzji - technicznie rzecz biorąc, pan Igorek nigdy nie wspominał, że praca musi być 100% zgodna z naszymi prywatnymi decyzjami i przekonaniami :D Generalnie już byłam mocno zdesperowana, bo czas gonił a pomysłów żadnych. Aczkolwiek podejrzewam, że nawet gdybym przyniosła idealną replikę Dawida Michała Anioła, to też by mu coś nie pasowało.

szkoła liceum plastyczne rzeźba

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (91)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…