Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89354

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W przyszłym tygodniu w Mediolanie odbywają się targi wnętrzarskie, na które się wybieramy. Przedstawiłam Januszowi listę, którzy z naszych klientów będą mieć swoje stoiska w halach targowych, on wybrał, z którymi musimy się koniecznie spotkać, a których można sobie odpuścić. Ponieważ nie spędzimy tam wiele czasu, trzeba było sensownie dobrać spotkania.

Wszystko udało się zadziwiająco dobrze zorganizować. Lądujemy we wtorek o 10:30, 1,5 godz na dojazd na targi, spotkania jedno po drugim do 16:30, przejazd do hotelu, check in, zostawiamy bagaże i o 18 konferencja prasowa i bankiecik u klienta, który ma showroom w pobliżu hotelu. Następnego dnia spotkania ciurkiem od rana do 16, wyjazd na lotnisko, powrót do domu.

Nie doceniłam jednak Janusza i jego umiejętności siania zamętu.

1.
- Cran, czy wiedziałaś, że klient Biurowe Krzesła też będzie na targach?
- Wiem, byli na wstępnej liście, ale ich wykreśliłeś, mówiąc, że to strata czasu, bo od 3 lat nie mają budżetu.
- Niemożliwe...
- A jednak.
- Hmm... a możesz jednak zorganizować spotkanie z nimi?
- Nie mam ich gdzie wcisnąć, mamy pełny kalendarz. Chyba, że wyrzucę inne spotkanie.
- Nie, nie wyrzucaj. To może we wtorek po południu?
- Nie zdążymy na konferencję do Armatury Łazienkowej.
- A w środę?
- Nie ma szans, spóźnimy się na samolot.
- To nie wiem, ale musisz coś wymyślić, bo ja już im obiecałem
(To fajnie, że sprawdził, czy się da).

2.
- Cran, dlaczego nie mamy spotkania z Drewnianymi Łóżkami?
- Bo nie biorą udziału w targach.
- Ale będą mieć showroom w mieście.
- Dzięki za informację. Zobaczę, gdzie są i jeśli będą gdzieś w naszej okolicy, to nas umówię.

Sprawdzam, okazuje się, że są kompletnie poza miastem, jakieś 30 km od nas (targi są na północny zachód od miasta, nasz hotel i showroom Armatury Łazienkowej na północ od centrum, showroom Drewnianych Łóżek daleko na południowy zachód) i zamykają o 18. Informuję Janusza, że niestety nic z tego.
- Ale ja już im obiecałem, że będziemy. Zrób coś.
- Co mam zrobić? Są za daleko. Nie jesteśmy w stanie się rozdwoić.
- Zadzwoń do nich i niech oni przeniosą.
- Ale co mają przenieść? Chyba nie showroom?
- No showroom. Niech przeniosą w inne miejsce. Bliżej naszego hotelu.
(Obawiam się, że się nie zgodzą...)

3. Janusz dostaje mail od naczelnego jednego z naszych czasopism, że ten z powodów rodzinnych niestety nie będzie mógł przylecieć do Mediolanu, a dostał zaproszenie na event u klienta Sprzęt AGD i chciałby prosić, żebyśmy poszli zamiast niego. Data: poniedziałek (dzień przed naszym przyjazdem, w dodatku święto państwowe w Bawarii), miejsce: peryferie Mediolanu, tym razem po wschodniej stronie. Janusz oczywiście potwierdził, że na pewno będziemy. Dzwonię do niego.

- Ty potwierdziłeś naszą obecność na evencie Sprzętu AGD? Przecież to w poniedziałek. Nie ma nas jeszcze na miejscu, poza tym nie pracujemy, bo święto. Zresztą nawet gdybyśmy byli, to lokalizacja uniemożliwia wizytę.
- Cholera, faktycznie, to co teraz?
- Wytłumacz naczelnemu, że nas nie będzie.
- Nie, tak nie mogę zrobić, to ważny klient. Musimy tam być.
- To co proponujesz?
- Pamiętam, że kiedyś wspominałaś, że jakaś twoja koleżanka u nich pracuje.
- Tak, kiedyś pracowała, ale już nie.
- Nie szkodzi. Na pewno ma tam jeszcze znajomych. Zadzwoń do tej znajomej i poproś ją, żeby przekonała swoich byłych kolegów, żeby przenieśli ten event na inny dzień i gdzieś bliżej centrum.

Czekam, kiedy wpadnie na pomysł, żebym jeszcze zadzwoniła do Lufthansy i przekonała ich, żeby zmienili godziny lotów na bardziej dogodne dla Janusza i żeby samolot lądował gdzieś bliżej jego domu. Jak szaleć to szaleć.

Został mi jeszcze rok podyplomówki i szukam innej pracy.

praca

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…