Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89355

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jedna z historii przypomniała mi moją ostatnią klasę liceum.

Teoretycznie szkoły publicznie są bezpłatne, w praktyce tu dyszka na papier, tu dyszka na Radę Rodziców, tu osiem razy po 2 zł na kserowanie sprawdzianów, tu też ileś tam na ogrzewanie szkoły...
Oczywiście wszystkie te wpłaty są DOBROWOLNE.

Jako nastolatka żyłam sobie w przeciętnej polskiej rodzinie, na potrzeby kasa zawsze była, ale do tematu wydatków zawsze podchodziliśmy bardzo rozsądnie i ja sama szybko złapałam dystans, więc w wieku licealnym potrafiłam rozpatrzeć, czy wydatek jest tego warty.

W moim własnym odczuciu, wydatki szkolne właśnie nie były tego warte. Z przewróceniem oczu płaciłam na jakieś ksero, ale nie chciałam płacić na Radę Rodziców i inne tajemnicze cele typu MATERIAŁY DYDAKTYCZNE, a sama szkoła skłoniła mnie do decyzji, aby również za ogrzewanie budynku nie płacić. Czemu? Temu, że przez znaczną część mojego uczęszczania do tej szkoły, budynek był w remoncie i to bardzo uciążliwym. Podczas lekcji wiercili w ścianach tak, że nie było słychać nauczycieli, na korytarzach pełno było białego pyłu, który roznosił się po naszych ciuchach i butach, a co najważniejsze - remont wiązał się też z renowacją systemu ogrzewania, więc jak nastała zima, to przyszło nam chodzić w kurtkach. Nie każdy nauczyciel jednak miał w porządku pod kopułą, więc nie każdy pozwalał nam te kurtki nosić na lekcjach... W związku z tym zimowanie w szkole było momentami bardzo trudne i chodziłam z zimnym nosem.
Zrezygnowałam również z opłacania "materiałów dydaktycznych", ponieważ nikt nigdy nie zapewniał nam żadnych materiałów dydaktycznych oprócz atlasów na geografii, które były na tyle stare, że na mapie Europy wciąż widniała Jugosławia przerobiona długopisem na męskie genitalia, atlasy rozpadały się i z nieznanych przyczyn wszystkie egzemplarze śmierdziały rzygowinami. Ponadto nie starczało ich nawet po egzemplarzu na ławkę.
Z usług Rady Rodziców też nie zdarzyło mi się korzystać, przynajmniej świadomie, na wszystkie wydarzenia i tak była pobierana opłata, a zresztą i tak nie organizowali nam żadnych dyskotek czy wycieczek.

Pod koniec 3 klasy zostałam wezwana do sekretariatu. Dowiedziałam się tam, że świadectwo nie zostanie mi wydane, bo nie dokonałam wpłat.
Przypomniałam więc, że wpłaty są DOBROWOLNE. No tak, ale COŚ trzeba opłacić, a ja zalegam szkole kilkadziesiąt zł za sam ten rok, nie mówiąc o poprzednich. Przynajmniej Radę Rodziców i materiały dydaktyczne muszę opłacić. Obśmiałam wtedy panią w sekretariacie mocno, opowiedziałam jej o naszych materiałach dydaktycznych. Bardzo długo z nią dyskutowałam i próbowałam rozłożyć jej na czynniki pierwsze, jak bzdurne są ich żądania opłacenia dobrowolnej wpłaty.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że nie mają prawa odmówić mi wydania świadectwa, a szkoda.
Ostatecznie poszłam z panią na kompromis. Wpłacę dowolną, symboliczną kwotę, a ona odpuści temat i moje świadectwo będzie bezpieczne.

W ten sposób szkoła wytargała ode mnie prawie dobrowolną dyszkę za 3 lata nauki.

Odwiedziłam tę szkołę jakiś czas temu i rzeczywiście wygląda porządnie - boisko z prawdziwego zdarzenia, siłownia powietrzna, nowa elewacja, jakieś wyróżnienia dla dyrektorki. Może za coś takiego bym płaciła, ale nie za ten burdel w remoncie i łamanie praw uczniów na każdym kroku.

darmowa edukacja

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (158)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…