Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89386

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnym właścicielu biura rachunkowego.

Zdarzyło mi się kilka lat przepracować w jednej firmie, kilka najlepszych lat mojego życia, najlepszego czasu na rozwój osobisty, rozwój kariery itd.

Niestety, okazały się one jednymi z najgorszych lat, bezpowrotnie straconych. Szefowa tegoż przybytku skutecznie uprzykrzała na wszelkie możliwe sposoby życie swoim współpracownikom (wszyscy byli na B2B, bo ZUS niższy). Oczywiście umowa na wyłączność z karą kilkudziesięciu tys. zł za działalność konkurencyjną, a ludzie zarabiali netto minimalne wynagrodzenie albo nawet mniej, bo przecież uczymy go za darmo. Z nikim nigdy nie porozmawiała na temat zastrzeżeń do jego pracy, a wzywała do siebie, wrzeszczała kwadrans po czym kazała wyjść. Jak ktoś już pracował trzy miesiące to miał szansę dostać premię. Pod warunkiem, że nie był na l4. Wstać od biurka można tylko na przerwie, z góry ustalonej godzinowo. Nie można być w dobrym nastroju, bo nie pracujesz tylko przychodzisz posiedzieć z ludźmi. Nie możesz się kumplować ze współpracownikami, bo masz przychodzić tylko pracować. Jak się komuś nie podoba to wezwanie do Pani Prezes, że masz jeszcze być wdzięcznym, że Ci płacą, bo gdzie indziej by Cię w życiu nie wzięli, taki jesteś beznadziejny. W kółko wyliczanie ile firma płaci za wodę, prąd czy herbatę. Jak się klient poskarżył, że coś niezrobione, bo się nie wyrabiasz to wspomniana awantura plus brak premii. Jak się komuś nie podoba to z dnia na dzień można go zwolnić. Sam współpracownik już z dnia na dzień odejść nie może, bo umowa i kary. W biurze nad głowami monitoring, który rzekomo ma służyć bezpieczeństwu, a faktycznie służył do śledzenia pracowników (kamery ustawione w monitory i z nagrywaniem dźwięku).

Tak więc siedział człowiek skulony nad biurkiem, ze strachu nawet głowy nie podnosząc, bo zaraz będzie winny. Co więcej po jakimś czasie zaczyna wierzyć, że jest beznadziejny, więc siedzi tam nie wiadomo ile, bo nigdzie go nie przyjmą. Kilka osób skończyło z nerwicą i depresją u psychiatry, ktoś wpadł w anoreksję.

Mnie już w tej firmie nie ma, ale wiecie dlaczego to piszę? Ponieważ jestem specjalistą i chcę wystartować z własną działalnością, mam marne szanse w porównaniu z takimi jak oni, którzy masę klientów mają z poleceń, a ja się nie mogę wybić jako malutka firma.

praca

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (131)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…