Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89433

przez ~masterofjoinery ·
| Do ulubionych
Mieszkam w PRLowskim bloku z bardzo cienkimi ścianami. Jest to blok w stylu kichniesz, sąsiad odpowie ci "na zdrowie". W dodatku wentylacja jest na tyle specyficznie zbudowana, że niesie się po niej głos. Wszyscy w bloku mamy tego świadomość, więc staramy się żyć obok siebie jak najciszej to możliwe.

Mieszkam obok sąsiadów, którzy mają bardzo małe dziecko. Dzielimy wspólnie ścianę. Pod nimi, na parterze mieszka starsze małżeństwo, a nad nimi osoby w zbliżonym do mojego wieku. Wcześniej słyszeliśmy dziecko, w szczególności w pierwszych dniach jego pojawienia się, ale jakoś przywykliśmy do tego, że niesie się płacz. Jednak...

Od ponad dwóch tygodni ich dziecko ciągle płacze - chyba tylko z przerwami na sen i jedzenie. Wręcz ryczy tyle ile ma mocy. Początkowo myśleliśmy, że zachorowało, stąd zwiększona wokalizacja. Jednak gdy minęło kilka dni, a płacz nie ustawał, zapukaliśmy do nich, co się dzieje.

Po pierwsze chcieliśmy się upewnić, że dziecko nie jest maltretowane, a po drugie wyjaśnić przyczynę nadmiernego hałasu. Okazuje się, że dziecko ząbkuje. Sąsiadka powiedziała, że kazali im to przetrzymać i że płacz nie potrwa dłużej niż kilka dni. Swoich dzieci jeszcze nie mam, ale wiem, że bratowa kupiła swojemu dziecku gryzak, który wkładało się do lodówki i sprawił on, że Młody się uspokoił.
Zasugerowałam sąsiadce zakup takiego, bo my płacz jej dziecka słyszymy jakby był u nas i jesteśmy nim już trochę zmęczeni, tym bardziej że pracujemy w większości zdalnie. Poprosiła nas o jeszcze trochę cierpliwości.

Oczywiście płacz się nie uspokoił, bo inaczej nie byłoby tej historii. Wiem też od sąsiadki z góry, że u nich jest to jeszcze bardziej dokuczliwe niż u nas (gdy wpadła do nas na kawę powiedziała, że przy tym co u niej słychać, to my mamy ciszę). Co gorsza, mąż sąsiadki pracuje na zmiany i od dwóch tygodni chodzi chronicznie niewyspany. Kupił sobie zatyczki do uszu, ale też nie pomagają zbyt dużo i są niewygodne. Również udali się do sąsiadki poprosić o uciszenie w miarę możliwości dziecka lub przestawienie łóżeczka w inne miejsce, aby dźwięk nie niósł się po ścianie i wentylacji. Tu otworzył im drzwi sąsiad, który zasugerował, że skoro mieszkają w bloku, to takie jest ich prawo do emitowania hałasu i zatrzasnął drzwi.

Spytałam się też starszego małżeństwa, czy u nich ten płacz słychać. Zostałam przez nich zapewniona, że również u nich to słychać, a najbardziej z wentylacji. Zgłosili już to do spółdzielni, bo boją się iść na interwencję osobiście.

Nie wiem już co można w tej sytuacji zrobić, bo nie jest to dla nas komfortowe, aby wysłuchiwać arii w różnych porach dnia (jakby chociaż płakało w konkretnych porach, moglibyśmy wtedy gdzieś wyjść, a to trwa losowo przez całą dobę - dzisiaj dziecko uruchomiło się o 3 i płakało do prawie 5).

Rozumiem też, że dziecko ząbkuje, ale tak jak pisałam, mam spore wątpliwości czy w ogóle byli z tym u lekarza, bo nie wydaje mi się normalne, aby dziecko tak długo i tak mocno płakało. Wydaje mi się, że lekarz też by dał może jakąś maść albo coś na dziąsła, bo dla samego dziecka taki ból jest niekomfortowy.

Nie chcę dzwonić na policję, czy do opieki społecznej, bo nie chcę dokładać im stresu.

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…