Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89492

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakoś na początku tego roku udało mi się otworzyć swój własny software house. Aktualnie nie mam zbyt wielu pracowników i przez dłuższy czas obsługiwaliśmy jedynie klientów, których miałem za czasów gdy jeszcze dorabiałem sobie jako freelancer. Jednak po jakimś czasie zaczęli się pojawiać nowi klienci, głównie z polecenia. A tym samym zaczęły pojawiać się piekielne sytuacje.

Jakoś na początku kwietnia odezwał się do mnie właściciel firmy, która zajmuje się przeprowadzaniem ankiet. Do tej pory działali na Excelach, ale firma urosła na tyle, że sklejanie tych plików stało się dość upierdliwe. Usiadłem więc z ichniejszym managerem, zebrałem wymagania i wstępnie wyceniłem cały projekt. Aplikacja nie była jakoś szczególnie skomplikowana, więc i czas jej tworzenia nie był jakoś nadzwyczajnie długi. Udało nam się skończyć pracę na początku czerwca i od tego czasu zaczęliśmy obsługę, która polega na tworzeniu raportów z poszczególnych ankiet dla działu analiz. Zadanie wydawać by się mogło dość proste bo polegająca na wyciągnięciu w odpowiedni sposób, odpowiednich danych z bazy do pliku Excel. No ale tu zaczął się cały cyrk.

Na ten moment stworzyliśmy cztery raporty i za każdym razem schemat wyglądał mniej więcej tak samo. Dostajemy wymagania do raportu. W połowie pracy dostajemy poprawki do założeń, które zwykle wymuszają na nas rozpoczęcie pracy od początku. W międzyczasie dostajemy kolejne mniejsze poprawki, które może aż tak nie mieszają, ale są strasznie irytujące. I ten etap trwa zwykle jakieś 2-3 dni. Po implementacji nowego raportu, następuje cisza na jakiś tydzień, po czym w firmie odbywa się spotkanie zarządu, przedstawienie raportu i za każdym razem wiąże się to ze znalezieniem jakichś nieprawidłowości w raporcie. I tutaj piłeczka odbijana jest w naszą stronę, czyli nieśmiertelne IT zje***o. Po czym my odbijamy piłeczkę z powrotem udowadniając, że raport jest zgodny z założeniami. I tak w koło Macieju...

Po trzecim raporcie podpytałem managera czemu nie zrobią czystek w analizach skoro widać, że są niekompetentni. No i okazało się to czego się spodziewałem. Szef działu analiz to syn prezesa i jest w firmie nietykalny. Jedyny plus jest taki, że całkiem dobrze płacą za każdy taki raport.

Sytuacja druga. Nasz administrator baz danych (roboczo Heniu) to istny mózg jeśli chodzi o system jaki wykorzystujemy i zauważyłem ostatnio, że trochę się nudzi. W niecałe pół roku zoptymalizował wszystko co można było zoptymalizować. Postanowiłem więc znaleźć firmę, która potrzebowałaby wsparcia w tym temacie. Jednak aby nie doszło do sytuacji, w której pracuje on tylko dla tej firmy postanowiłem w umowie zawrzeć trzy warunki. Po pierwsze maksymalny wymiar pracy dla nich to cztery godziny dziennie, po drugie w awaryjnych sytuacjach to nasza firma jest priorytetem i po trzecie pracuje dla nich tylko w godzinach od 8 do 16. Umowa spisana, wszyscy zadowoleni i już po dwóch tygodniach zaczęły się zgrzyty.

Na początku niewinnie. Heniu otrzymując zlecenie z firmy zewnętrznej za każdym razem zaczynał od estymacji czasu pracy. Na początku jego przewidywania były przyjmowane bez słowa, po jakimś czasie pojawiły się delikatne narzekania, aż w końcu przeszli do tekstów w stylu "A nie możesz posiedzieć dłużej i zrobić tego szybciej?". Zwykle w takich przypadkach wystarczyła odpowiedź w stylu "Mam tyle godzin w umowie więc sorry Winnetou", dlatego olewaliśmy temat.

Pewnego dnia padła baza jednego z naszych klientów, więc Heniu napisał szybkiego maila z jakiego powodu dzisiaj nie będzie dostępny dla firmy zewnętrznej i poszedł ogarniać fakap. Po jakiejś godzinie przyszedł do mnie i powiedział, że co chwilę wydzwaniają do niego z tamtej firmy i poprosił żebym im wyjaśnił czemu go dzisiaj nie będzie bo on nie ma zamiaru się denerwować. Okazało się, że facet nawet nie przeczytał maila od Henia. Zamiast tego zdążył wysłać mu 10 maili i zadzwonić 5 razy. Czy przeprosił? Oczywiście, że nie. Zamiast tego z wyrzutem w głosie stwierdził, że następnym razem mamy dzwonić.

Miarka przebrała się wczoraj. Przedwczoraj Heniu skończył robotę planowo o 16 i poszedł do domu. Około 17 zadzwonił do niego facet z zewnętrznej firmy, więc po prostu odrzucił połączenie. Jednak chłop nie dawał za wygraną i wydzwaniał co 20 minut. W końcu Heniu się wkurzył, odebrał i w kilku żołnierskich słowach wyjaśnił mu, że jest już po pracy. I wydawać by się mogło, że to pomogło, ale no kuźwa nie. Facetowi chyba nieźle się pod dupą paliło albo na serio coś spieprzył bo zadzwonił do Henia jeszcze o 22 i 23.

Na poniedziałek jestem umówiony z szefem tej firmy żeby jeszcze raz wyjaśnić na jakich warunkach współpracujemy i poprosić aby jego pracownicy nie lecieli sobie w kulki.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (130)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…