A nawiązaniu do obrzydliwych historii o defekacji w miejscach do tego nieprzeznaczonych, opowiem swoją.
Dawne czasy, wracamy z kolegą z imprezy. Godzina 5 nad ranem, idziemy przez wielkie osiedle 10-piętrowych bloków, o tej godzinie puste. Nagle kolega mówi, że go sranie ciśnie i idzie tu do bloku.
Zanim zdążyłem zajarzyć, on już poszedł. Myślę - nie no, przecież nie nasra na klatce schodowej jak jakiś żul. Idę za nim, bo nie wierzę.
Faktycznie, nie nasrał na klatce schodowej.
Nasrał w windzie.
Dawne czasy, wracamy z kolegą z imprezy. Godzina 5 nad ranem, idziemy przez wielkie osiedle 10-piętrowych bloków, o tej godzinie puste. Nagle kolega mówi, że go sranie ciśnie i idzie tu do bloku.
Zanim zdążyłem zajarzyć, on już poszedł. Myślę - nie no, przecież nie nasra na klatce schodowej jak jakiś żul. Idę za nim, bo nie wierzę.
Faktycznie, nie nasrał na klatce schodowej.
Nasrał w windzie.
sranie defekacja
Ocena:
128
(140)
Komentarze