Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89686

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali opowiadań o szkole. Czas historii - około 20 lat temu.

W moim liceum swojego czasu stworzono 2 klasy o profilu biologiczno-chemicznym. Niestety miałem pecha i trafiłem do klasy ze "słabszymi" nauczycielami, o nieugruntowanej pozycji, bez większych osiągnięć uczniów.

Jednak obie klasy łączyła ONA - nauczycielka od fizyki.
Pani "psor" (na "proszę pani" nie reagowała - kiedyś sprawdziłem) w wieku przedemerytalnym, całe 3 lata nauki fizyki uczyła ze swojego zeszytu z zadaniami i rozwiązaniami do nich.
Co w tym piekielnego? Chyba się domyślacie. Każdy inny sposób rozwiązania zadania niż zapisany w jej zeszycie skutkował 0 punktami na sprawdzianie, kartkówce itp.

Ostatnio z ciekawości wszedłem na stronę swojego liceum (chciałem sprawdzić, z jakiego podręcznika będą uczyć sHITu).
Przy okazji zobaczyłem, kto obecnie zasiada w radzie pedagogicznej. Tak, ta pseudonauczycielka jeszcze uczy. Z całego serca współczuję uczniom, którzy na nią trafili.

PS. Po liceum dowiedziałem się, że "psorka" była z wykształcenia polonistką.

PPS. Kiedyś koledzy z klasy mojego młodszego kuzyna zaiwanili jej ten zeszyt. W końcu go oddali/podrzucili, bo przez 2 tygodnie nie mieli lekcji fizyki.

liceum

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…