"biurowerozterki" opisała właśnie podobną historię, która już mi dwa razy podniosła ciśnienie.
Od lat mamy w pracy umowę, że osoby które piją kawę fusiastą i słodzą zwykłym cukrem (a jest to w tym momencie większość, czyli 19 do 2), robią zrzutkę na te produkty.
Pijacze herbaty, kawy rozpuszczalnej i innych wynalazków lub substancji słodzących mieli zaopatrywać się we własnym zakresie.
Akurat przerzuciłam się 2 lata temu na kawę zbożową i brązowy cukier. Zdarzały się pojedyncze pożyczki, ale zawsze ktoś pytał.
Przed okresem urlopowym po raz pierwszy moja kawa, a zwłaszcza cukier zaczęły znikać hurtowo.
Wszystko super, ale ja płacę dwa razy więcej, a nikt nie chce się do mnie dołożyć. Na ostatnie tygodnie zrezygnowałam ze słodzenia i ktoś w końcu grono zaopatrzył.
Kilka tygodni spokoju i w ubiegłym tygodniu powtórka z rozrywki. W ciągu trzech dni wyparowało pół mojej kawy i połowa cukru. Cukier znalazłam w cukiernicze i nieźle wpieniona, z powrotem wsypałam do swojego opakowania. Kawy oczywiście już się nie dało odzyskać.
Zwróciłam uwagę koledze, który zajmuje się składkowym zamówieniem i tu mnie wmurowano w ziemię.
No przecież skoro trzymam to w ogólnej szafce tzn., że daję pozwolenie na korzystanie i wszyscy mają do tego prawo. Przypomniałam, że umowa obowiązująca od kilkunastu lat jest zupełnie inna. Albo się składamy wszyscy na brązowy cukier, albo wara od mojego.
Obraził się. W myśl zasady: co twoje jest moje, co moje to nie rusz.
Schowałam wszystko do swojej szafki z dokumentami. Jest to bardzo niewygodne i niepraktyczne, bo muszę latać z kubkiem, ale koniec podbierania.
Od lat mamy w pracy umowę, że osoby które piją kawę fusiastą i słodzą zwykłym cukrem (a jest to w tym momencie większość, czyli 19 do 2), robią zrzutkę na te produkty.
Pijacze herbaty, kawy rozpuszczalnej i innych wynalazków lub substancji słodzących mieli zaopatrywać się we własnym zakresie.
Akurat przerzuciłam się 2 lata temu na kawę zbożową i brązowy cukier. Zdarzały się pojedyncze pożyczki, ale zawsze ktoś pytał.
Przed okresem urlopowym po raz pierwszy moja kawa, a zwłaszcza cukier zaczęły znikać hurtowo.
Wszystko super, ale ja płacę dwa razy więcej, a nikt nie chce się do mnie dołożyć. Na ostatnie tygodnie zrezygnowałam ze słodzenia i ktoś w końcu grono zaopatrzył.
Kilka tygodni spokoju i w ubiegłym tygodniu powtórka z rozrywki. W ciągu trzech dni wyparowało pół mojej kawy i połowa cukru. Cukier znalazłam w cukiernicze i nieźle wpieniona, z powrotem wsypałam do swojego opakowania. Kawy oczywiście już się nie dało odzyskać.
Zwróciłam uwagę koledze, który zajmuje się składkowym zamówieniem i tu mnie wmurowano w ziemię.
No przecież skoro trzymam to w ogólnej szafce tzn., że daję pozwolenie na korzystanie i wszyscy mają do tego prawo. Przypomniałam, że umowa obowiązująca od kilkunastu lat jest zupełnie inna. Albo się składamy wszyscy na brązowy cukier, albo wara od mojego.
Obraził się. W myśl zasady: co twoje jest moje, co moje to nie rusz.
Schowałam wszystko do swojej szafki z dokumentami. Jest to bardzo niewygodne i niepraktyczne, bo muszę latać z kubkiem, ale koniec podbierania.
współpracownicza codzienność
Ocena:
176
(184)
Komentarze