Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89735

przez ~Ginaturner ·
| Do ulubionych
Historia HelikopteraAugusto przypomniała mi moją własną.

Całe życie nienawidziłam matematyki, była to niechęć wręcz wypalona na moim sercu. Zawsze uważałam się za umysł typowo humanistyczno - artystyczny, byłam w kołku teatralnym, recytowałam wiersze, malowałam obrazy. Nawet przez krótki okres czasu chciałam iść na architekturę, ale matematyka konieczna do tych studiów wydawała mi się przeszkodą nie do pokonania. I tak sobie leciałam przez kolejne lata edukacji szkolnej, gdzie każdej pani od matematyki śmierdziało z buzi, a zamiast wyjaśnień jak rozwiązać zadanie dostawałam puste formułki i zapewnienie „to powinniście już umieć”. A ja nie umiałam, ale jakoś mimo wszystko ślizgałam się z klasy do klasy na 3 czy 4.

Aż nastały czasy liceum, a do klasy wkroczyła ONA. Kojarzycie taki obrazek, Troll Face? Oj dużo takich karykatur powstało u mnie na marginesie w zeszycie od matematyki. Pomarszczona stara wiedźma, znienawidziła mnie od samego początku. Przyznam, z wzajemnością. Jej metoda nauczania to było napisanie wzoru na tablicy, a następnie, bez wyjaśnień, przejście do zadań. Zadania na tablicy rozwiązywał w milczeniu jeden z klasowych prymusów, po czym lekcja się kończyła. Dla mnie to było gorsze niż czarna magia, nie rozumiałam zupełnie nic. Jakiekolwiek pytania były kwitowane krótkim „tak wynika ze wzoru” albo „to powinniście wiedzieć z gimnazjum”. Wiedźma uwielbiała też kartkówki, nawet co drugą lekcję, w dodatku wzięła mnie na celownik, bo byłam pyskata i narzekałam, że nic nie tłumaczy.

I wtedy zaczęło się robić groźnie. Prawdziwa czerwona lampa zapaliła się mi jednak dopiero po napisaniu pierwszej próbnej matury, na której procent niebezpiecznie nisko odbiegał od zdawalnego poziomu. Czyli - zdałabym, ale ledwo. Wtedy się przestraszyłam, przecież głupia nie jestem a tu taki wynik. Znalazłam z polecenia korepetytorkę, studentkę matematyki. I nagle - czary! Okazało się, że to nie ja jestem problemem, że nagle wszystko rozumiem, że wszystko jest LOGICZNE. Z dwój i jedynek na kartkówkach nagle zaczęłam dostawać najpierw 4, potem 5 i 6.

Wiedźma nie mogła sobie odpuścić złośliwości po moim pierwszym sprawdzianie na 6, stwierdzając przed całą klasą, że widocznie nie był zbyt trudny, skoro nawet ja dostałam taką świetną ocenę. Maturę podstawową zdałam na 96%. W rok nadrobiłam zaległości całej edukacji, a wszystko to dzięki świetnej korepetytorce, która umiała tłumaczyć. Studia skończyłam na politechnice, przedmiot ścisły, i tam po raz pierwszy trafiłam na cudowną prowadzącą w instytucji państwowej. Dzięki niej całki to były moje ulubione, nic nie było na tyle trudne, żeby ona nie umiała tego wyjaśnić.

Dlatego jeśli macie z matematyką problem, poszukajcie kogoś, kto umie tłumaczyć, a może się okazać, że nawet ją polubicie :)

Dawno_temu_w_trawie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…