Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89760

przez ~bigjoe ·
| Do ulubionych
Wylosowałem historię o tym, jak kasjerka nie chciała sprzedać klientowi alkoholu na zagraniczny paszport, żądając okazania polskiego dowodu osobistego. Przypomniało mi to pewne zdarzenie sprzed 10 lat.

Z moją połowicą mieszkamy już prawie 20 lat w Niemczech. Te 10 lat wstecz mieliśmy już od dawna oboje stałą pracę, żadnych długów (tak zwaną pozytywną SHUFE - czyli w systemie odnotowani jako osoby na bieżąco spłacające wszelkie należności i nie zalegające nikomu nigdzie nic). Ba, dostaliśmy nawet kredyt na mieszkanie na prawie 100 000 €.

Do tego właśnie mieszkania chcieliśmy zakupić trochę sprzętów elektronicznych i nasz wybór padł na pobliski market z elektroniką o wdzięcznej nazwie medimax. Pooglądaliśmy, co tam mają, co nam potrzeba, całość za około 3000 €. Kasą taką dysponowaliśmy, ale z racji tego, że większości oszczędności pozbyliśmy się na zakup mieszkania, aby kredyt był jak najmniejszy, mieliśmy kredyt do spłaty i żona była w zaawansowanej ciąży, chcieliśmy zapytać o możliwość zakupu na raty, aby zachować płynność finansową.

Zwróciliśmy się z tym do jednego z pracowników pytając o możliwości. Nie sposób było nie zauważyć, że nie jesteśmy Niemcami, żona mówiła dobrze po niemiecku, ja trochę gorzej, ale akcent to akcent - nie ukryjesz. Przyjemniaczek z obsługi, młody Niemiec popatrzył się na nas z głupim uśmieszkiem, że oczywiście jeśli tylko posiadamy niemiecką umowę o pracę, niemieckie konto w banku i... niemieckie dowody osobiste lub paszporty. Żona nie była pewna czy dobrze zrozumiała, więc dopytała czy chodzi dokument honorowany w Niemczech czy o dokument potwierdzający niemieckie obywatelstwo. I chodziło o to drugie. Trochę szczęki nam opadły, toż to Niemcy, kraj różnorodności, gdzie zapewne co trzeci mieszkaniec takim dokumentem nie dysponował. Takie przepisy, on nic nie może zrobić. Trudno, poszliśmy do konkurencji, gdzie żadnego problemu nie było, ale sprawa na tyle nie dawała nam spokoju, że napisaliśmy zapytanie do centrali firmy, skąd takie przepisy i czy to aby nie lekka dyskryminacja. Centrala odpisała, że nie mają takich przepisów, poprosili o dokładne dane, kto i gdzie udzielił nam takiej informacji. Zrobiliśmy to, ale trochę dla satysfakcji z tą odpowiedzią udaliśmy się raz jeszcze do sklepu i poprosiliśmy o rozmowę z kierownikiem.
Kierownika zapytaliśmy się skąd takie wymogi w sklepie, skoro nie jest to polityka sieci. Jego tłumaczenie zabiło mnie.

- Aaa, bo wiecie, my tu już mieliśmy przypadki, że ktoś brał na raty i nie spłacał. Ostatnim razem na przykład pan wziął sprzęty na działalność gospodarczą za kilka tysięcy, a potem splajtował i nie spłacał.
- Aha, i rozumiem, że ten pan był obcokrajowcem.
- Yyyy, no nie.
- To skąd wymóg niemieckiego obywatelstwa?
- No, mam nadzieję, że pomogłem, dziękuję, do widzenia!

Tak, że ten, no...

saksy

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (193)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…