Niewiele brakowało, a rozjechałabym dziś psa...
Wracałam z córką ze szkoły. Piękna pogoda, nie spieszyło nam się, za nami nikt nie jechał*, więc utrzymywałam prędkość około 60km/h pomimo terenu niezabudowanego. Gdzieś przed nami był motocyklista, który jechał chyba z podobną prędkością, bo odległość między nami pozostawała w miarę stała.
Gdy motocyklista wjechał w teren zabudowany z terenu warsztatu samochodowego po mojej lewej wybiegł pies. Duży, w typie goldena, lekko rudawy. Wybiegł, poszczekał na motor i STANĄŁ NA ŚRODKU PASA, CENTRALNIE PRZED MOJĄ MASKĄ. Wciąż szczekając w stronę, w którą oddalił się motocyklista.
Oczywiście zwolniłam, gdy tylko go zobaczyłam, potem zatrzymałam się i zatrąbiłam. Na psie nie zrobiło to wrażenia, tyle tylko, że odwrócił się w moją stronę. Z warsztatu wyszła jakaś kobieta, zawołała go, co nie przyniosło rezultatu, więc musiała go złapać. A ja stałam na środku pasa i nie miałam odwagi ruszyć, póki nie zobaczyłam zwierza bezpiecznego na podjeździe.
A teraz uruchommy wyobraźnię... Gdybym od razu po opuszczeniu terenu zabudowanego rozpędziła się do 90 km/h? Na odległości tych 2 km dogoniłabym motocyklistę, ale nie zdążyłabym go wyprzedzić przed wjechaniem w teren zabudowany. Musiałabym oczywiście zwolnić, ale byłabym tuż za nim. A pies wyskoczyłby mi praktycznie pod koła.
*Gdyby ktoś za nami był, jechałabym 90, żeby go nie blokować.
Wracałam z córką ze szkoły. Piękna pogoda, nie spieszyło nam się, za nami nikt nie jechał*, więc utrzymywałam prędkość około 60km/h pomimo terenu niezabudowanego. Gdzieś przed nami był motocyklista, który jechał chyba z podobną prędkością, bo odległość między nami pozostawała w miarę stała.
Gdy motocyklista wjechał w teren zabudowany z terenu warsztatu samochodowego po mojej lewej wybiegł pies. Duży, w typie goldena, lekko rudawy. Wybiegł, poszczekał na motor i STANĄŁ NA ŚRODKU PASA, CENTRALNIE PRZED MOJĄ MASKĄ. Wciąż szczekając w stronę, w którą oddalił się motocyklista.
Oczywiście zwolniłam, gdy tylko go zobaczyłam, potem zatrzymałam się i zatrąbiłam. Na psie nie zrobiło to wrażenia, tyle tylko, że odwrócił się w moją stronę. Z warsztatu wyszła jakaś kobieta, zawołała go, co nie przyniosło rezultatu, więc musiała go złapać. A ja stałam na środku pasa i nie miałam odwagi ruszyć, póki nie zobaczyłam zwierza bezpiecznego na podjeździe.
A teraz uruchommy wyobraźnię... Gdybym od razu po opuszczeniu terenu zabudowanego rozpędziła się do 90 km/h? Na odległości tych 2 km dogoniłabym motocyklistę, ale nie zdążyłabym go wyprzedzić przed wjechaniem w teren zabudowany. Musiałabym oczywiście zwolnić, ale byłabym tuż za nim. A pies wyskoczyłby mi praktycznie pod koła.
*Gdyby ktoś za nami był, jechałabym 90, żeby go nie blokować.
Ocena:
118
(128)
Komentarze